Lot dookoła świata, szczególnie małym, jednosilnikowym samolotem, mógł na początku lat 30. wydawać się pomysłem szaleńca. Zaledwie trzy lata wcześniej (w 1927 roku) Charles Lindbergh przeleciał bez międzylądowania Atlantyk. Co prawda pierwszy udany lot dookoła świata miał miejsce już w 1924 roku (wykonała go grupa amerykańskich lotników wojskowych na czterech samolotach), ale trwało to łącznie 175 dni. Kolejny rekord ustanowił niemiecki sterowiec LZ-127, pokonując w 1929 roku trasę Lakehurst (wschodnie wybrzeże USA) – Lakehurst w 21 dni, 5 godzin i 31 minut.
Wiley Post i jego nawigator Gatty, rozpoczęli drobiazgowe przygotowania. Gatty opracował plan lotu, starając się zdobyć jak najwięcej informacji meteorologicznych dotyczących trasy przelotu; Post zajął się samolotem – silnik i płatowiec zostały poddane gruntownemu przeglądowi; zamontowano dodatkowe zbiorniki paliwa, po czym ponownie wyważono maszynę – chodziło nie tylko o bezpieczeństwo lądowań, ale również likwidację oporu generowanego przez przechylony na ogon samolot. Post dokonał dokładnych kalkulacji zużycia paliwa, zamontował nowoczesne instrumenty, w tym kilka kompasów. Nie zapomniał też o przygotowaniach fizycznych – przez kilka miesięcy przyzwyczajał organizm do zmiennych pór snu, zauważył również, że ograniczając posiłki jest w stanie dłużej funkcjonować bez odpoczynku.
Przygotowując się do lotu dookoła świata, Post i Gatty walczyli nie tylko o sławę. Ich ewentualny sukces mógł mieć ogromne znaczenie dla rozwoju lotnictwa, z czego doskonale zdawali sobie sprawę. Po rekordowym locie LZ-127, sponsorowanym zresztą i opisywanym przez gazety Hearsta, sterowce zawładnęły wyobraźnią nie tylko zwykłych ludzi. W roku 1930 istniało realne niebezpieczeństwo, że aeronautyka zabrnie na dłużej w ślepą uliczkę rozwoju wielkich aerostatów.