Zasadnicza różnica między dobrym uniwersytetem a dobrym college’em polega na tym, że uniwersytet jest dla profesora, college zaś dla studenta. Na uniwersytecie profesor prowadzi badania, kształcąc przy okazji doktorantów. Jeśli musi uczyć studentów pierwszych lat, robi to często niestarannie. Woli mówić o tym, czym się sam zajmuje, niż o tym, co jest studentom potrzebne i co potrafią oni zrozumieć. W college’u zaś profesor nie ma doktorantów, nie musi prowadzić badań naukowych. Rozliczany jest z jakości pracy dydaktycznej, a uczelnia, przyjmując nowego pracownika, absolwenta studiów doktoranckich prestiżowych uniwersytetów badawczych, zrobi wszystko, żeby nauczyć go prowadzenia wykładów w przystępny sposób.
Absolwenci dobrych amerykańskich uczelni nieakademickich mają na rynku pracy wartość taką jak absolwenci prestiżowych uniwersytetów z Ivy League i czołowych uczelni technicznych. Z 50 amerykańskich szkół wyższych, których absolwenci w pełni kariery zarabiają ponad 100 tys. dol. rocznie, 14 to cenione uniwersytety, ale 16 ma „college” w nazwie. Ranking (patrz ramka) pokazuje, że aby odnieść sukces zawodowy, nie trzeba koniecznie studiować na uniwersytecie z najwyższej półki. Równie dobrze, a nawet lepiej jest studiować na jednym z dobrych college’ów.
Lepiej być magistrem
Polski odpowiednik college’u, czyli wyższa szkoła zawodowa, kojarzy się z niższą jakością, mimo że wiedza uzyskana w trakcie dobrych studiów licencjackich lub inżynierskich całkowicie wystarcza w wielu zawodach i na wielu stanowiskach.