Jacek Żakowski: – Na jakim etapie kryzysu jesteśmy?
Joseph E. Stiglitz: – W połowie. Europa chyba nawet wcześniej.
Chyba?
To zawsze trudno ocenić, póki kryzys się nie skończy. Gdyby w 1935 r. zapytał pan, kiedy skończy się Wielki Kryzys, który zaczął się w 1929 r., nikt by panu nie powiedział, że w 1939 r., kiedy wybuchnie wojna i Ameryka zacznie się zbroić. Nie wiadomo, czym by się to skończyło, gdyby nie ta wojna.
A czym mogło się skończyć?
Totalną katastrofą. W 1936 r. sytuacja zaczęła się odrobinę poprawiać. W 1937 r., pod potężną polityczną presją na zrównoważenie budżetu, prezydent Roosevelt wprowadził delikatne cięcia. Recesja od razu wróciła. Roosevelt nie miał już wystarczającego poparcia politycznego, żeby uruchomić nowy program stymulacji. Gdyby nie wojna, moglibyśmy nie wiadomo jak długo tonąć w tej recesji. Jak teraz Europa.
Europa nie tonie w recesji.
Jedni toną w recesji, a inni, tkwiąc w stagnacji, czekają, aż przyjdzie recesja. Patrząc na Europę, widzę dziś ten sam problem, który Ameryka miała po 1937 r. Zbyt wczesne przerwanie stymulacji niszczy jej efekty. Przedłuża kryzys, powodując niepotrzebne cierpienia i straty nie do odrobienia. Ale błędy zaczęły się wcześniej.
Jakie błędy?
Dopiero teraz dochodzicie do wniosku, że ten kryzys to problem Europy. Wcześniej winna była Grecja. Grecka korupcja, oszustwa podatkowe, lenistwo południowców. Wszyscy pokazywali Greków jako zgniłe jabłka Europy. I wszyscy chętnie uwierzyli, że Grecy cierpią słusznie za swoje własne grzechy.