Od razu go poznałem. Wyglądał stereotypowo. Tak stereotypowo, że nie ma sensu go opisywać. Dopiero po chwili zauważyłem, że jego twarz – mimo iż przez wieki zdążyła się opatrzyć – jest jakaś taka realna. Sprawiał wrażenie, jakby był mniej więcej w moim wieku” – czytamy w „Masakrze profana” Jarosława Stawireja.
Chrystus pojawił się w wydanych w ostatnich miesiącach książkach „Pannie Ferbelin” Stefana Chwina i „Balladynach i romansach” Ignacego Karpowicza oraz w noweli „Jezus na prezydenta” Zbigniewa Masternaka. Za każdym razem gości we współczesnym świecie. Pisarze częściej wybierali dotąd inną formę: powieść-apokryf, woleli napisać swoją wersję Ewangelii lub jej fragmentu, jak w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa. Popularność rozmaitych żywotów Jezusa zapoczątkowała książka filozofa Ernesta Renana z 1863 r., w której pokazał Chrystusa nie jako Boga, ale zwykłego człowieka. Autora nazywano zdrajcą Kościoła i Judaszem, ale też porównywano go do Darwina, a sława tej książki ciągle rosła. Jezus był u Renana „genialnym prostaczkiem”, ukazywał ideał, do którego ludzkość powinna dążyć. Ta książka miała dziesiątki wydań i była ważna zarówno dla chrześcijan, jak i dla sceptyków religijnych.
Polskie XX-wieczne żywoty Jezusa pisali m.in. Roman Brandstaetter, Ewa Szelburg-Zarembina, Jan Dobraczyński czy Szlomo Asz. W 1973 r. ukazała się popularna powieść „Według Judasza. Apokryf” autorstwa Henryka Panasa, w której Judasz przemawia we własnym imieniu, nie jest też zdrajcą, a po śmierci Jezusa zakłada gminę religijną, głoszącą inną naukę Jezusa.