Brytyjski pisarz Tim Parks stwierdził niedawno, że na arenie międzynarodowej szanse na sukces ma tylko literatura przystępna i operująca stereotypami na temat kraju, z którego pochodzi. „Jeśli chce się sprzedać prawa do holenderskiej powieści za granicą, to musi ona odpowiadać wizerunkowi, jaki Holandia ma w świecie” – pisze Parks. Jego zdaniem pisarz musi mieć „interesujący krajowy produkt do sprzedania na rynku międzynarodowym: skandynawską melancholię, irlandzką groteskę, południowoamerykańską ludowość. Albo, co jest w ogóle najlepsze, polityczny ucisk w takiej czy innej formie”. Polska literatura raczej nie startuje w kategorii światowych bestsellerów, zagranicznym wydawcom wydaje się egzotyczna.
– Podczas rozmów z zagranicznymi wydawcami często odnoszę wrażenie, że literatura polska generalnie postrzegana jest przez nich jako literatura niszowa, trudna, wręcz hermetyczna i, co za tym idzie, rzadko kiedy angażują się w duże promocje polskich tytułów – mówi Agata Pieniążek, która zajmowała się sprzedażą praw autorskich w wydawnictwie W.A.B., a obecnie w Świecie Książki.
Boom na polską literaturę dawno mamy za sobą. Największym zainteresowaniem cieszyła się w latach 80. minionego wieku z powodów politycznych. Potem wzmożone zainteresowanie dało się zauważyć jeszcze w roku 2000, kiedy Polska była gościem honorowym na wielkich targach książki we Frankfurcie. – W kolejnych latach wydawcy przede wszystkim z Europy Zachodniej kupili prawa do przekładu wielu polskich tytułów i wydali je – mówi Agata Pieniążek. – To zainteresowanie teraz nieco osłabło, pojawiły się nowe mody i trendy – na przykład literatura skandynawska.