Pod koniec 2011 r. pod hasłem „Nie karm książkowego potwora” po raz pierwszy tak tłumnie protestowano przeciwko działaniom największego polskiego dystrybutora książek, a przy okazji również płyt. Polityka Empiku wobec wydawców wzbudza ich sprzeciw, a próba przejęcia przez tę firmę gigantycznego sklepu internetowego Merlin.pl spotkała się dodatkowo z odporem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ale to tylko drobny lokalny sygnał tego, co dzieje się w różnych sektorach sprzedaży dóbr kultury na całym świecie.
Świat muzyczny w 2012 r. będzie żył ogłoszoną w listopadzie sprzedażą jednego z czterech wielkich koncernów płytowych (i najbardziej europejskiego spośród nich) firmy EMI innemu gigantowi – Universalowi. Tłumacząc na język dostępny zwykłym konsumentom: wydawca The Beatles, Pink Floyd i Bajmu (wśród wielu innych) został kupiony przez wydawcę U2, Metalliki i Dody.
Ten drugi uzyska w wyniku przejęcia pozycję dominującą na większości rynków: ok. 40 proc. sprzedaży w skali globalnej, w Polsce – grubo ponad połowę. Chodzi o to, że na tę transakcję w poszczególnych krajach i regionach będą się musiały zgodzić urzędy antymonopolowe. Najbardziej oczekiwane są oczywiście opinie z USA i Unii Europejskiej, a ewentualna zgoda na sprzedaż oznacza bardzo niebezpieczne zmiany – i dla klientów (mniejsza konkurencja), i dla artystów (trudniejsze warunki), i dla pracowników obu firm (zwolnienia).
Wartość rynku wydawnictw muzycznych na świecie spada od kilku lat, więc można patrzeć na konsolidację jako efekt tej słabości. Tylko co w takim razie powiedzieć na temat rynku koncertowego, który pozostaje kwitnącym interesem? W końcu tu mamy do czynienia z monopolistą jeszcze bardziej oczywistym.
Live Nation żyje z biletów, gadżetów i koncertowych umów na wyłączność z artystami (m.