Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Wszyscy będziemy audiofilami

Czy kiedyś słuchało się więcej muzyki?

Podwójną rewolucję przyniósł przełom wieków. Na rynek trafiły pierwsze odtwarzacze mp3, a wkrótce symbolem muzycznej cyfryzacji został iPod. Podwójną rewolucję przyniósł przełom wieków. Na rynek trafiły pierwsze odtwarzacze mp3, a wkrótce symbolem muzycznej cyfryzacji został iPod. Keith Reicher/Getty Images / FPM
Młode pokolenia słuchają więcej muzyki niż ktokolwiek przed nimi, ale od hi-fi wolą wi-fi. Audiofile poczuli się więc gatunkiem wymierającym. Za wcześnie – złota era dźwięku dopiero się zaczyna.
Większość „nowych audiofilów” otwiera się na cyfrowe technologie bez odrzucania tych tradycyjnych.materiały prasowe Większość „nowych audiofilów” otwiera się na cyfrowe technologie bez odrzucania tych tradycyjnych.

Dwóch, może trzech chłopaków ma wieżę. Reszta napitala z laptopa albo telefonu – odpowiada 17-letni Andrzej, gdy pytam o stan nagłośnienia w licealnej bursie. Rekonesans w akademikach potwierdza, że bezpowrotnie minął czas, gdy wprowadzanie się do pokoju studenci zaczynali od rozpakowania pudła ze sprzętem stereo. Obecnie większości wystarcza laptop z głośniczkami wielkości puszki po coli. Są i tacy, którzy poprzestają na smartfonie ze słuchawkami. I tak dobrze, jeśli zewnętrznymi, nakładanymi na uszy, a nie dousznymi „guzikami” dorzuconymi gratis od producenta telefonu.

Po co inwestować wielomiesięczne kieszonkowe w solidny sprzęt, gdy potem słucha się na nim kiepskiej jakości plików mp3 – zauważa Jerry Del Colliano, ekspert rynku audio i wykładowca University of Southern California. Wraz z kolegami z uczelni na bieżąco obserwował, jak uwodzeni wygodą cyfrowej muzyki i przenośnych odtwarzaczy mp3 młodzi zapominali stopniowo o kwestii brzmienia. Bo mierną jakość nagrań wynagradzała im ich ilość, czyli możliwość zmieszczenia całej kolekcji płytowej w kieszeni spodni. – Byliśmy zdumieni, że tak łatwo zaakceptowali mp3 – przyznaje Del Colliano. – I to studenci muzyki! Deklarowali, oczywiście, troskę o brzmienie, ale po chwili znajdywali w internecie jakiś kawałek i zachwycali się nim, niezrażeni degradacją dźwięku.

Tyle że na tolerowaniu lichych mp3 wcale się nie skończyło. Prof. Jonathan Berger ze Stanfordu od 12 lat puszcza swoim studentom nagrania o różnym stopniu kompresji (im wyższa, tym mniejszy rozmiar pliku, ale i gorsza jakość). Następnie pyta ich o doznania. I co roku wzrasta odsetek tych, którzy wolą empetrójki od krystalicznych płyt CD. Fakt ten Berger przyjmuje ze smutkiem, lecz tłumaczy prostą analogią: ich dziadkowie przywiązali się do ciepłego, miękkiego brzmienia winyli, mimo że wynikało ono z niedoskonałości tego nośnika.

Polityka 2.2014 (2940) z dnia 07.01.2014; Ludzie i Style; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Wszyscy będziemy audiofilami"
Reklama