Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Wyższa szkoła zakąszania

Recenzja książki: Andrzej Łomanowski i in., "Smak Rosji. Zakąski do wódki"

Czy wiedzieliście, że dopiero po śmierci Lenina zniesiono w ZSRR prohibicję?

Żaden inny znany mi pisarz prócz Antoniego Czechowa nie potrafił sprawić, bym poczuł się głodny i natychmiast ruszył do lodówki po wymyślne smakołyki. Miał on i ma nadal nie tylko wielu miłośników swej prozy czy dramatów, ale i – jak się okazuje - uczniów. Ukazała się właśnie na rynku książka zatytułowana „Smak Rosji”. Smakowite dziełko zawiera ponad sto przepisów wybranych przez Małgorzatę Mierzwę i Genowefę Wołkanowską, które poprzedzone są obszernym wstępem pióra znanego dziennikarza Andrzeja Łomanowskiego. I to właśnie Łomanowski – moim zdaniem – będzie magnesem wabiącym czytelników. Okazał się on bowiem  dobrym, ba - pewnie najlepszym uczniem autora „Syreny”. Jego szkic zatytułowany „Święta sztuka zakąszania”  jest nie tylko opisem rosyjskich obyczajów na przestrzeni wielu wieków. Jest także skróconą historią Rosji, wyborem cytatów z literatury, zbiorem przepysznych anegdot z życia towarzyskiego i nie tylko, a także – co ważne dla tych, którzy wybierają się w podróż za nasza wschodnią granicę – instrukcją zachowania się przy rosyjskim stole.

Bywałem w Rosji, a wcześniej w ZSRR (to rozróżnienie ma znaczenie) wielokrotnie. Jadałem i pijałem z gospodarzami także po wielokroć, a dopiero po lekturze szkicu Łomanowskiego widzę jakie gafy popełniałem i jak złe skutki na siebie sprowadzałem nie wiedząc na przykład po którym kieliszku należy robić przerwy, a po którym zakąszać. I choć - jak twierdzi autor - i sami Rosjanie maja na ten temat rozbieżne opinie, to warto, ba, konieczna jest znajomość owych zasad zarówno ze względu na swoisty savoir vivre biesiadowania, jak i dla własnego zdrowia.

Reklama