Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Dzieci sztuki

Recenzja książki: Patti Smith, "Poniedziałkowe dzieci"

materiały prasowe
Czyta się to wszystko jak opis idealistycznego marzenia zamieniającego się w rzeczywistość, ale też jako wyjątkowy romans, dla którego motorem jest sztuka.

Już wcześniej Patti Smith złożyła literacki hołd swojemu długoletniemu przyjacielowi Robertowi Mapplethorpe’owi. Napisała, a po latach wykonała na scenie razem z gitarzystą Kevinem Shieldsem z My Bloody Valentine utwór „The Coral Sea”. To było metaforyczne i niezwykle emocjonalne pożegnanie zmarłego na AIDS fotografa. „Poniedziałkowe dzieci” są pożegnaniem refleksyjnym i kronikarskim – pokazują wspólny świat dwojga aspirujących artystów wchodzących razem w dorosłe życie i w krąg nowojorskiej bohemy końca lat 60. Czasem nie starczało na jedzenie, ale za to wielcy bohaterowie byli na wyciągnięcie ręki – choćby w słynnym hotelu Chelsea, gdzie Patti i Robert wspólnie pomieszkiwali. „Gregory Corso, Allen Ginsberg i William Burroughs byli moimi nauczycielami, a każdy przewinął się przez lobby Chelsea” – wspomina punkowa poetka. Jej książka to zapis ducha pokolenia – obserwuje proces tworzenia materiału na słynną płytę „Pearl” Janis Joplin, podpowiada nawet przypadkiem jej tytuł. Gdy kupuje własną gitarę, nie chce jej się nawet uczyć strojenia instrumentu – przecież zawsze może go podsunąć któremuś z mieszkających w Chelsea artystów z prośbą, by coś zagrał, a ten nastroi w mig.

Najważniejsza jest jednak nie autobiografia Smith, tylko opis jej związku z Mapplethorpe’em. Gdy ona słuchała muzyki, recenzowała płyty i pisała wiersze, on tuż obok robił naszyjniki, wycinał kolaże ze zdjęć, potem sam fotografował. Zresztą za namową Patti, która była jego recenzentką i modelką. Pierwsze ich wspólne zdjęcia wykonywał w kabinie fotograficznej na ulicy. Potem prostym polaroidem. Byli kochankami, później tylko przyjaciółmi – i tak na zmianę, bo fotograf zmagał się z własną seksualnością. „Pociągali go silnie mężczyźni, ale nigdy nie czułam się przez to mniej kochana” – notuje Patti. Czyta się to wszystko jak opis idealistycznego marzenia zamieniającego się w rzeczywistość, ale też jako wyjątkowy romans, dla którego motorem jest nie pożądanie, tylko sztuka.

Patti Smith, Poniedziałkowe dzieci, przeł. Robert Sudół, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012, s. 296

Polityka 36.2012 (2873) z dnia 05.09.2012; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Dzieci sztuki"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną