Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Przyjaciel fortepianu

Zimerman Krystian

Fot. Robert Kowalewski/Agencja Gazeta Fot. Robert Kowalewski/Agencja Gazeta
Krystian Zimerman grywa w Polsce co dziesięć lat. Obecne tournée, poświęcone muzyce Grażyny Bacewicz, to jego pierwsze występy od pamiętnej serii poświęconej koncertom Chopina.

Czemu koncertuje w ojczyźnie tak rzadko? To pytanie jest przedmiotem licznych spekulacji.

I próżno tłumaczyć, że nie jest na Polskę obrażony. Przecież nie tylko tu zdarza mu się odwoływać koncerty. Kiedy stwierdza, że coś nie pasuje do jego artystycznych zamierzeń, bez wahania z tego rezygnuje. A świat i tak uznaje go za jednego z największych pianistów dzisiejszej doby. No tak, mówią w kraju, ale i my chcielibyśmy coś z tego mieć. Przecież to nasze dobro narodowe. A im rzadziej się w Polsce pojawia, tym większe niezdrowe sensacje. I kółko się zamyka.

 

Uczeń

Dobro narodowe przyszło na świat na Śląsku, gdzie tradycje domowego muzykowania były wówczas jeszcze żywe. Ojciec pianisty Marian Zimerman był inżynierem (pracował w Zakładach Mechanicznych w Gliwicach, gdzie 27 maja 1963 r. niespełna siedmioletni Krystian wystąpił po raz pierwszy w życiu), ale grał też na fortepianie, akordeonie i trąbce. W domu uprawiano kameralistykę. Talent chłopca odkryto wcześnie; ojciec zaczął go uczyć jako pięciolatka. Potem, aż do ukończenia studiów, Krystian był uczniem prof. Andrzeja Jasińskiego.

„Drogi Krystianie! To wielka satysfakcja i radość dla nas wszystkich w tym odświętnym dniu gościć cię w murach Akademii, które przekroczyłeś pierwszy raz jako niespełna siedmioletni chłopczyk”– powiedział wzruszony profesor w 2005 r. w laudacji na uroczystości nadania Zimermanowi doktoratu honoris causa katowickiej uczelni. Profesor przypomniał, że jego wychowanek grywał też na organach, często odwiedzał pracownię korektora fortepianów Jerzego Kozaka, zgłębiając tajniki budowy instrumentu, a pod koniec liceum zademonstrował niemałe zdolności aktorskie, grając Papkina we fragmencie „Zemsty”.

Polityka 6.2009 (2691) z dnia 07.02.2009; Kultura; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Przyjaciel fortepianu"
Reklama