Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Monachijska pułapka

Neville Chamberlain na lotnisku Heston, po powrocie z konferencji monachijskiej. Fot Wikipedia (CC BY SA). Neville Chamberlain na lotnisku Heston, po powrocie z konferencji monachijskiej. Fot Wikipedia (CC BY SA).
Traktat monachijski z września 1938 r. to wspomnienie podwójnie bolesne: z jednej strony przywódcy mocarstw zachodnich haniebnie zdradzili swych sojuszników, z drugiej zaś owa zdrada okazała się dla nich samych groźną naiwnością. Dotyczy to także Polski.

Największą odpowiedzialnością za Monachium obciąża się, i słusznie, brytyjskiego premiera Neville’a Chamberlaina, który firmował politykę tzw. appeasementu (zaspokajania, ugłaskania) w stosunku do hitlerowskich Niemiec. Pamięć bowiem o wojnie przerażała społeczeństwa angielskie i francuskie i wielu polityków tych krajów, na czele z byłym premierem Lloydem George’em, uważało, że drobna korekta postanowień traktatu paryskiego z 1919 r., który upokarzał Niemców, warta była zachowania pokoju.

Tymczasem w marcu 1938 r. Austria entuzjastycznie witała niemieckie wojska, a wkrótce potem okazało się, że tak samo gorące pragnienie przyłączenia się do Rzeszy żywią Niemcy zamieszkujący znaczne obszary zachodniej Czechosłowacji (Sudety); na tych terenach stanowili bezapelacyjną większość, a przy tym entuzjastycznie popierali nazistowską Sudetendeutsche Partei, głośno domagającą się od führera uwolnienia spod czeskiego jarzma.

Czechosłowacja była państwem związanym sojuszami wojskowymi z Francją i Związkiem Radzieckim. Oba te kraje zobowiązały się do zbrojnej pomocy w wypadku najazdu na jej terytorium. Widząc bierność zachodnich dyplomatów i rozumiejąc pogróżki Hitlera, Czesi już w maju 1938 r. zmobilizowali swoją armię, licząc, że w ten sposób ożywią chwiejnych sojuszników. Francja i Wielka Brytania zaczęły jednak namawiać Czechów do przyznania sudeckim Niemcom jakiejś autonomii. Integralność terytorialna szybko przestała być priorytetem – w końcu jeszcze dwadzieścia lat wcześniej Czechosłowacji nie było na mapach, a pretensje do jej terytorium zgłaszały też Polska i Węgry.

Wyrażany przez kanclerza Hitlera niepokój o los jakoby prześladowanych rodaków narastał z tygodnia na tydzień i wkrótce zaczęło to już pachnieć wojną.

Polityka 40.2008 (2674) z dnia 04.10.2008; Historia; s. 76
Reklama