Zaprezentowano właśnie projekt ustawy o Narodowym Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego (NCRSO). Instytucja ta ma być głównym dysponentem pieniędzy przeznaczonych dla organizacji pozarządowych przez agendy rządowe. Miałaby przejąć od resortu rodziny i pracy zarządzanie Funduszem Inicjatyw Obywatelskich (FIO), a także sterować dwoma nowymi funduszami, których powstanie jest planowane. Pokieruje nią prezes powoływany przez premiera. Przewidziano też 7-osobową radę. Aż pięciu jej członków wyznaczą premier, prezydent i minister, któremu podlegają finanse publiczne, tylko dwóch wskaże Rada Działalności Pożytku Publicznego – gremium opiniodawczo-doradcze złożone z przedstawicieli administracji rządowej, samorządowej oraz organizacji pozarządowych. Mimo to nie brak w trzecim sektorze osób, które uważają, iż nie wszystkie pomysły zawarte w projekcie nadają się do kosza. Dużo większy niepokój budzą intencje oraz – przede wszystkim – okoliczności upublicznienia projektu.
Zaczęło się od ostrzału w „Wiadomościach” TVP. Uderzyły w kilka organizacji, eksponując powiązania personalne. Zaatakowano Różę Rzeplińską, córkę prezesa TK, Zofię Komorowską, córkę byłego prezydenta RP, a także Jakuba Wygnańskiego, jednego z ojców założycieli polskiego sektora pozarządowego. Jego pewnie dlatego, że był zaangażowany w NGO, w których przewijało się nazwisko Jerzego Stępnia, byłego prezesa TK, stającego twardo w obronie niezależności sądu konstytucyjnego.
Ogary poszły w las
TVP epatowała kwotami pieniędzy publicznych, które trafiły do organizacji. O tym, na co je wydano i czy są nieprawidłowości w rozliczeniach, już nie było. Niektórzy społecznicy chcą wierzyć, że atak był inicjatywą własną TVP. Premier Szydło, pytana przez „Tygodnik Solidarność” o nadszarpnięty wizerunek organizacji pozarządowych, zapowiedziała sanację, wpisując się w klimat nagonki.