To my sami wybierzemy opcję, co do której jesteśmy przekonani, że zagwarantuje nam w przyszłości lepszą emeryturę.
Pierwsza przewiduje, że część swojej składki będzie można nadal powierzać funduszom emerytalnym. Jednak ktoś, kto się na to zdecyduje, będzie musiał to wyraźnie zadeklarować. W przeciwnym razie pieniądze lokowane będą na tym samym subkoncie ZUS, na którym zapisywane są obecnie. Czyli – w całości wrócą do ZUS. Kto zlekceważy zmianę, może nie zorientować się, że już nie jest członkiem OFE.
Opowiedzenie się za filarem kapitałowym oznaczać będzie także i to, że nasze zarobki zmniejszą się o 2 proc. Dlaczego? Bo do OFE wpływać będzie 2 proc. (dziś to 2,8 proc.) z obowiązkowej składki na ubezpieczenia społeczne plus kolejne dwa potrącane bezpośrednio z naszych wynagrodzeń, które fundusze będą mogły inwestować jedynie w akcje. Ten ruch zmniejszający zarobki z pewnością odstręczy wiele osób od funduszy. Taki wariant wybrali Czesi.
Wariant drugi oznacza dobrowolność, czyli możliwość całkowitej rezygnacji z uczestnictwa w drugim filarze. W takim przypadku cała składka ma być zapisywana na indywidualnym koncie w ZUS.
W wariancie trzecim nastąpić ma przepływ sporej części pieniędzy z naszego konta w OFE na konto w ZUS. Byłyby to środki, ulokowane przez fundusze w obligacjach skarbu państwa. Zapisywano by je na subkoncie w ZUS. Także ZUS wypłacać będzie przyszłe emerytury, również te kapitałowe.
Każdy z wariantów w bliższej czy dalszej przyszłości mógłby zakończyć się całkowitą likwidacją systemu kapitałowego. Tyle, że za tempem tej likwidacji będziemy głosować sami – pozostawiając lub wycofując pieniądze z OFE.