Dwa lata temu w zgliszczach znaleziono 36 szczątków ludzkich, z czego poskładano 23 osoby, w tym 11 dzieci. Ekspertyza wykazała, że przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej, co zbiegło się z utrudnionym kontaktem z lokatorami, gdyż to była noc z wielkanocnej niedzieli na poniedziałek. Odnotowano opóźnione reakcje na ogień (w ekspertyzie nie użyto sformułowania: byli pijani, bo nikt nie został zbadany alkomatem).
Oprócz licznych darowizn, rzeczówek do nowych mieszkań, pomocy terapeutycznej, wakacji, szkoleń z wejścia życiowo na właściwe tory, gmina przekazała każdemu z 55 ocalonych po 36 tys. 657 zł zadośćuczynienia za traumatyczne przeżycia. Oraz dwa nowe bloki mieszkalne.
Minął okres ulgowy. W służbowym mieszkaniu na parterze zamieszkał gospodarz z żoną. Na dwóch monitorach zainstalowanych w pokoju córki na zmianę kontrolują życie mieszkańców, rejestrowane przez kilkadziesiąt kamer zamontowanych na klatkach. Jeśli zaobserwują niesubordynację, dzwonią na posterunek, wyposażony w specjalną antenę na dachu. Wtedy policjanci drogą internetową wchodzą w czasie teraźniejszym w ten sam obraz, który gospodarz ma na monitorach, i podejmują interwencję. Zdarzenia są archiwizowane na pendrajwie. Jeśli skumulują się na koncie jednego mieszkańca, zarządca podejmuje decyzję eksmisyjną.
Najpoważniejszy incydent ogniowy miał miejsce miesiąc temu. Dym wyszedł z mieszkania Z., który jeszcze w hotelu, jak popił, miał zwyczaj zalewać korpusy i gotować rosół. Do Z. przyszła jego nowa kobieta, nad ranem chcieli sobie zrobić jajecznicę, odkręcili kurki, ale zapomnieli postawić patelnię i zasnęli.