Psycholog to zawód, który pozornie robi oszałamiającą karierę. W mediach roi się od ekspertów wypowiadających się na każdy temat, taksówkarze po kilkugodzinnym kursie zostają terapeutami, psychologa zatrudnił nawet premier.
Najbardziej spektakularny festiwal psychologiczny ostatnich miesięcy towarzyszył sprawie śmierci Madzi z Sosnowca. „Matka Madzi wygląda na psychopatkę” – oceniła dr Krystyna Kmiecik-Baran, psycholog, prorektor Kaszubsko-Pomorskiej Szkoły Wyższej na łamach „Faktu”. „Niewykluczone, że ojciec Madzi mógł w tym brać udział” – spekulowała w programie Tomasza Lisa Teresa Gens, psycholog sądowy (wraz z nią spekulowały psychologicznie dwie aktorki). „Matka Madzi wcale nie chciała się zabić” – stwierdził w „Super Expressie” psycholog społeczny prof. Zbigniew Nęcki.
Przewija się przez media wieść, że Donald Tusk zwrócił się o wsparcie terapeuty i coacha, jak część dziennikarzy interpretuje powołanie do Rady Gospodarczej przy premierze Jacka Santorskiego. Chwilę wcześniej w skład gabinetu politycznego minister edukacji Krystyny Szumilas wszedł Leszek Mellibruda, znany dotychczas jako psycholog biznesu.
Od przełomu marca i kwietnia po polskich miastach jeżdżą lokowozy – mobilne gabinety terapeutyczne. Usługi oferują dotychczasowi kierowcy tzw. przewozu osób, którą to działalność trzeba było zamknąć, gdy prawo zakazało wożenia pasażerów bez licencji taksówkarza. Przekwalifikowali się w toku kilkugodzinnego kursu.
Te pozornie niezwiązane wydarzenia składają się na dziwny obraz świata, w którym psycholog – niczym współczesny guru – zna się na wszystkim. A jednocześnie każdy zna się na psychologii.
Na czym kto się zna
Pod względem zapału w odwoływaniu się do psychologii Polacy stali się ewenementem na skalę międzynarodową.