Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Ile konopi wyzwolić?

Rozmowa o legalnych dawkach marihuany

Skazywanie na więzienie zwyczajnego użytkownika narkotyków jest kompletnie nieefektywne - tłumaczy Viktor Mravcik. Skazywanie na więzienie zwyczajnego użytkownika narkotyków jest kompletnie nieefektywne - tłumaczy Viktor Mravcik. Leszek Szymański / PAP
Skazywanie na więzienie zwyczajnego użytkownika narkotyków jest kompletnie nieefektywne! Znam argumenty o prewencyjnej funkcji prawa, moim zdaniem są one jednak zupełnie nietrafne - rozmowa z Viktorem Mravcíkiem, dyrektorem czeskiego Narodowego Centrum Monitorowania Narkomanii.
Dr Viktor Mravcík od 2002 r. kieruje czeskim Narodowym Centrum Monitorowania Narkomanii. Z wykształcenia jest lekarzem.PAP Dr Viktor Mravcík od 2002 r. kieruje czeskim Narodowym Centrum Monitorowania Narkomanii. Z wykształcenia jest lekarzem.

Joanna Cieśla: – Dwa lata temu czeskie prawo zezwoliło na posiadanie określonych ilości substancji odurzających. Jakie przyniosło to skutki?
Viktor Mravcík: – Z badań przeprowadzonych po roku od wprowadzenia tych zmian w prawie można wnioskować, że pozytywne. Zadawaliśmy pytania policji, prokuraturom i sędziom o doświadczenia ze stosowaniem nowych regulacji. Odpowiedzi były zgodne: że się sprawdzają. Pytani dobrze oceniali zwłaszcza łatwość stosowania nowego prawa i uproszczenie pracy. Poza tym od pewnego czasu zauważamy różne pozytywne trendy. Rzadsze są na przykład zarażenia HIV wśród uzależnionych od narkotyków. Z niedawnego sondażu przeprowadzonego wśród 16-latków wynika, że po raz pierwszy od 1995 r. spadła liczba tych, którzy używali marihuany. Trudno jednak powiedzieć, czy to skutek zmiany prawa, czy licznych kampanii społecznych i innych akcji informacyjnych.

Co skłoniło Czechów do legalizacji narkotyków?
Wbrew medialnym doniesieniom narkotyki w Czechach nie są legalne i nigdy nie były. Nie jest natomiast przestępstwem posiadanie na własny użytek określonych niewielkich ilości tych zakazanych substancji. Jest to uznawane za wykroczenie i karane grzywną. Przy czym wykroczenia związane z marihuaną są traktowane łagodniej niż związane z innymi narkotykami. Wcześniej regulacje w tej sprawie były nieprecyzyjne. Kodeks przewidywał sankcje za posiadanie narkotyków w ilości większej niż nieznaczna. Policja i prokuratura miały swoje wewnętrzne ustalenia, co to dokładnie znaczy. Nie było między nimi dużych rozbieżności. Interdyscyplinarny zespół ekspertów analizujący problemy, z którymi czeska polityka narkotykowa borykała się przez lata, przekonywał jednak, że dla jasności przekazu płynącego do społeczeństwa lepsze będą jednoznaczne określenia.

Rząd się z tym zgodził. Przy okazji generalnej reformy Kodeksu karnego w 2009 r. (weszła w życie w 2010 – red.) opracowaliśmy więc specjalną tabelę liczącą kilkaset pozycji. Są tam nie tylko budzące największe emocje środki – marihuana, kokaina czy amfetamina – ale wszystkie substancje niedozwolone, także te, które bywają używane jako leki.

Jak ustalano te ilości? Nie są one takie znowu niewielkie, zwłaszcza w przypadku marihuany. 15 g wystarcza na mniej więcej 30 jointów.
Te limity to także efekt ustaleń naukowców, toksykologów współpracujących z policjantami, prokuratorami i koordynatorami z centrów monitorujących narkomanię. Wspólnie uznaliśmy, że nie ma sensu nadmiernie kryminalizować sięgania po narkotyki. Myśleliśmy o dawce potrzebnej na tydzień intensywnemu użytkownikowi. Można ją określić na podstawie informacji o tygodniowych wydatkach na środki odurzające albo po prostu zapytać użytkowników, ile potrzebują.

Początkowo zaproponowana przez nas tabela nie została zaakceptowana przez rząd. Ale spotkaliśmy się jeszcze raz i uzgodniliśmy stanowiska w sprawie substancji budzących najwięcej kontrowersji. Jeśli dobrze pamiętam, zastrzeżenia dotyczyły heroiny. Ilość, za którą nie ma sankcji karnych, z proponowanych 2 g została obniżona do 1,5 g. Tej pracy towarzyszyła dyskusja o zdrowotnym i społecznym ryzyku związanym z różnymi substancjami odurzającymi. Biorąc pod uwagę ich właściwości uzależniające, możliwość śmiertelnego przedawkowania i potencjalną szkodliwość dla innych osób, podzieliliśmy je na dwie grupy: konopie indyjskie i ich pochodne oraz inne narkotyki. Wyrok za posiadanie marihuany w ilości większej niż 15 g to maksymalnie rok więzienia. Za posiadanie większych niż określone w tabeli ilości innych substancji niedozwolonych grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

W 2010 r. 27 osób zostało w Czechach skazanych na karę więzienia za posiadanie narkotyków w ilości większej niż nieznaczna. Czy zmiany prawa nie poskutkowały ogólną pobłażliwością organów ścigania?
Te 27 osób to skazani za samo tylko posiadanie narkotyków, co zdarza się dość rzadko. Zwykle ktoś, kto ma więcej zakazanych substancji, odpowiada na przykład za handel albo za produkcję. W sumie w 2010 r. w Czechach było ok. 2,5 tys. podejrzanych o przestępstwa związane z narkotykami. 2,1 tys. z nich – właśnie o handel czy import lub eksport. Myślę, że to korzystniejsze proporcje niż w Polsce, gdzie przy 30 tys. podejrzanych rocznie tylko 900 osób jest karanych za handel.

To filozofia odległa od polskiego myślenia. Jeśli można w ogóle wyobrazić sobie dopuszczenie posiadania jakiejkolwiek ilości zakazanych substancji w naszym kraju, to pewnie byłaby to raczej minimalna jednorazowa dawka.
Ale skazywanie na więzienie zwyczajnego użytkownika narkotyków jest kompletnie nieefektywne! Znam argumenty o prewencyjnej funkcji prawa, moim zdaniem są one jednak zupełnie nietrafne.

Dlaczego? W polskim Sejmie są dziś dwa projekty zmian regulacji. Jeden przewiduje doprecyzowanie obecnego dziś w naszym prawie sformułowania „nieznaczna ilość” substancji, za której posiadanie można odstąpić od kary – w pewnym stopniu podąża on czeską drogą. Drugi mówi o bezwzględnym karaniu za każdą ilość. Stoi za nim właśnie to myślenie: że człowiek nie sięgnie po narkotyk, jeśli będzie się bał kary.
Prawo karne nie wpływa w ten sposób na myślenie. W niektórych krajach Azji za przestępstwa związane z narkotykami grozi kara śmierci. A jednak ciągle są ludzie, którzy decydują się łamać prawo.

Poza tym wsadzenie do więzienia najczęściej młodego człowieka za posiadanie małej ilości narkotyku odbija się na całym jego życiu, a także życiu jego rodziny w przyszłości. Ogranicza szanse na zdrowe funkcjonowanie w społeczeństwie. Nie rozumiem, dlaczego mamy ludzi traktować w ten sposób, by przekonać resztę społeczeństwa, że narkotyki są złe? Po co używać takiej długiej i okrężnej drogi przez sądy i więzienia? Nie lepiej po prostu mówić: nie używajcie narkotyków, bo są szkodliwe, bo wiążą się z ryzykiem?

Spotkałam się z poglądem, że od substancji zakazanych łatwiej się uzależnić niż od substancji legalnych – chodzi o pokonywanie pewnych granic psychologicznych.
To uproszczenia. Alkohol jest legalny, a przecież ciągle mamy problemy z uzależnieniem od alkoholu. Nie tylko status prawny substancji ma znaczenie. Pewne prawidłowości są jednak zauważalne – im większa jest dyskryminacja jakiejś grupy, tym większe niebezpieczeństwo ryzykownych zachowań jej członków. Dyskryminacja użytkowników narkotyków zwiększa ryzyko zarażeń wirusem HIV albo przedawkowania.

Pyta mnie pani o medyczny punkt widzenia, podczas gdy partnerem dla lekarza jest chory, a nie każdy użytkownik substancji odurzających jest chory, nie każdy wymaga leczenia. Można utrzymywać pod kontrolą używanie nawet tych substancji, które mają wielką siłę uzależniającą, takich jak kokaina czy heroina – to naukowo udowodnione. Niezależnie od tego, czy za używanie narkotyków grożą sankcje karne, czy nie, to nie jest temat tylko dla lekarzy, raczej dla innych profesji.

Częstość popadania w uzależnienie i eksperymentowania z narkotykami nie ma według pana związku z konkretnymi rozwiązaniami prawnymi?
Myślę, że nie ma. Zmiany prawa zmieniają przede wszystkim sposób pracy organów ścigania, w mniejszym stopniu mentalność społeczeństw czy ich nawyki.

Trudno liczyć, że skłonność ludzi do odurzania się zupełnie zaniknie. Ale jakimi środkami najlepiej się posługiwać, żeby używanie narkotyków nie stało się zbyt popularne i żeby było w miarę bezpieczne?
Najlepiej sprawdza się kombinacja różnych instrumentów – informacji, atmosfery społecznej, kar. Tak jak to jest w przypadku alkoholu i tytoniu. Dobre skutki przynoszą z jednej strony zakazy palenia w miejscach publicznych, z drugiej – wysokie ceny papierosów, kampanie społeczne. Gdy narkotyki są nielegalne, tracimy wiele możliwości – poza karami mamy do dyspozycji tylko przekazywanie informacji. Ważne więc, by pamiętać o różnicowaniu komunikatów, bo w różnych grupach są do osiągnięcia różne cele.

W przypadku dzieci trzeba się skupić na tym, by jak najpóźniej sięgnęły po zakazane substancje, bo im wcześniejszy jest pierwszy kontakt z nimi, tym większe ryzyko uzależnienia. Gdy mówimy do nastolatków, które zwykle eksperymentują niezależnie od zakazów dorosłych, lepiej skoncentrować się na tym, żeby zachowały zdrowie, zachęcać do odpowiedzialnej konsumpcji. Jeśli chcą poszaleć w dyskotece, niech wyznaczą jednego, który pozostanie trzeźwy i rozwiezie resztę do domu. Pozytywnym efektem jest też ograniczenie spożycia zakazanych substancji, nawet przez osoby uzależnione. W ich przypadku warto szczególnie pamiętać o tzw. redukcji szkód, czyli zmniejszeniu zagrożeń związanych z nielegalnymi substancjami, programach wymiany igieł, terapii substytucyjnej, by pomóc im przetrwać ten niebezpieczny czas chaotycznego życia.

Z czego wynika czeska otwartość na eksperymentowanie z nielegalnymi substancjami, testowanie różnych rozwiązań? Pod tym względem nie macie sobie równych w naszej części Europy.
Nasza historia regulacji antynarkotykowych nie jest od początku do końca historią sukcesu. W Czechach również obowiązywały przez pewien czas bardzo restrykcyjne regulacje. Myślę, że jesteśmy podobnie otwarci i na testowanie różnych substancji, i na eksperymenty legislacyjne. Znaczenie może mieć raczej nasz nawyk poprzedzania podejmowania decyzji debatami, interdyscyplinarnymi dyskusjami. Stanowiska krajowych koordynatorów polityki narkotykowej od lat zajmują u nas w większości ludzie z sektora pozarządowego. Mają długie doświadczenia w pracy społecznej czy medycznej i praktyczną wiedzę o tym, jakie rozwiązania mogą przynieść dobre skutki.

Dr Viktor Mravcík od 2002 r. kieruje czeskim Narodowym Centrum Monitorowania Narkomanii. Z wykształcenia jest lekarzem. Pracował nad licznymi analizami i artykułami dotyczącymi rozprzestrzeniania się narkomanii oraz zachorowań w grupach ryzyka.

Polityka 20.2012 (2858) z dnia 16.05.2012; Ludzie i Style; s. 104
Oryginalny tytuł tekstu: "Ile konopi wyzwolić?"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną