Podobno o istnieniu wiatrakowców prezes Pawlak (pełniący także funkcję wicepremiera i ministra gospodarki) dowiedział się przypadkiem, ale jego fascynacja tym obiektem latającym była tak silna, że zadzwonił do francuskiej firmy produkującej wiatrakowce pod Grodziskiem Mazowieckim, a ta udostępniła mu jeden wiatrakowiec wraz z pilotem.
Wiatrakowiec stał się podstawowym środkiem komunikacji wicepremiera Pawlaka ze światem. „Rzeczpospolita” doniosła, że w maju wicepremier przeleciał wiatrakowcem nad odcinkiem autostrady A2 między Łodzią a Warszawą, chcąc z powietrza sprawdzić, czy trwają tam jakiekolwiek prace. Okazało się, że na niektórych odcinkach żadne prace nie trwają, chociaż nie można wykluczyć, że część robotników (zwłaszcza chińskich) mógł wypłoszyć z placu budowy widok śledzącego ich wiatrolotu.
Niewykluczone, że popierane przez Pawlaka wiatrakowce wkrótce staną się w Polsce wielkim przebojem, ponieważ są wygodne, szybkie i niedrogie. Doświadczenia wicepremiera pokazują, że można się nimi przemieszczać praktycznie za darmo, a więc o wiele taniej niż koleją, samolotem czy nawet tramwajem. Fascynacja prezesa PSL i wicepremiera polskiego rządu wiatrakowcami cieszy właściciela firmy produkującej maszynę, gdyż przyczynia się do promocji wiatrakowców, w wyniku czego firmie być może uda się je komuś sprzedać. Zainteresowanie urządzeniem wykazuje już podobno Straż Graniczna i policja, a dzięki rekomendacji Pawlaka prowadzone są również negocjacje z Ochotniczymi Strażami Pożarnymi, na których czele Pawlak stoi.
Dziennikarze „Rzeczpospolitej” zapytali Ochotnicze Straże Pożarne, do czego potrzebne są im wiatrakowce, ale na razie nie uzyskali odpowiedzi.