Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Wyczyn Jędrka Bargiela

Nowy trend w polskim himalaizmie?

25-latek z Łętowni zdobył – co ważne: korzystając na ile się dało z nart tourowych – liczący 8013 m n.p.m. himalajski szczyt Shishapangma. Potem zaś z niego na tychże nartach zjechał. Wobec serii ostatnich tragedii polskich wspinaczy zastosowany przez Andrzeja Bargiela sposób eksploracji gór może stać się nową jakością w tradycji polskiego himalaizmu.

Wyprawa Bargiela odbywa się, po pierwsze, w małym, ledwie pięcioosobowym, zespole. Co więcej, w grupie jest ledwie jeden Szerpa, skądinąd przyjaciel lidera. Bargiel nie kryje, że wybrał taki model, bo podczas swoich poprzednich wypraw doświadczył sytuacji narażania życia Szerpów bądź zwykłego ich wykorzystywania przez żądnych sukcesu wspinaczy z bogatszych części świata. Mały zespół – tłumaczył mi, kiedy rozmawialiśmy w Zakopanem dwa dni przed jego odlotem w Himalaje – jest też elementem zmniejszającym ryzyko.

Temu samemu służy obrana przez Bargiela strategia samego ataku szczytu: ośmiotysięcznik pokonał niemal w stylu alpejskim (z jednym tylko noclegiem w obozie II).

Użył wreszcie do tego nart, co znacząco przyspieszyło tempo – zwłaszcza, oczywiście, szczególnie niebezpiecznego powrotu ze szczytu.

Inna rzecz, że Jędrek słynie z niebywałej wydolności – także na dużych wysokościach oraz z odpowiedzialności i respektu dla gór. Miałem okazję się o tym przekonać w minionym sezonie, kiedy podczas Freeride Camp w Heiligenblut pojeździłem z nim troszkę w terenie – rzadko kiedy czułem się tak pewnie prowadzony. Jędrek doskonale rozpoznawał poziom umiejętności grupy, a więc, gdzie można z nią jechać i jakie warianty sugerować – a równocześnie sam pokazywał, jakie klasę swojej jazdy. Dochodziło do tego wyraźne czucie śniegu – a więc i niebezpieczeństwa lawin. Nic więcej nie potrzeba. Na dodatek fascynująco opowiadał o swojej skitourowej filozofii – że nie jest wcale sport dla kondycyjnych harpagonów, lecz dla wszystkich kochających zimę w górach.

Jeśli jego wyczyn pomoże także w rozpropagowaniu tej właśnie formy narciarstwa, tym lepiej.

PS. Więcej o Andrzeju Bargielu (w tym fragmenty naszej rozmowy) na blogu „W śniegu i po śniegu” w notach „Na nartach z ośmiotysięczników” oraz „Jeździć da się prawie wszędzie”.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną