Poradzieckie rekiny biznesu uwielbiają skupować za ciężkie pieniądze carskie precjoza. Biżuterię, dzieła sztuki, rzeczy osobiste, nawet prywatne listy. Moda na czasy carskie przenika do ludu. – W każdym kiosku czy sklepie z pamiątkami sprzedają obrazy i zdjęcia carskiej rodziny, filmy, dziesiątki książek na ten temat – mówi historyk prof. Mikołaj Iwanow z Uniwersytetu Opolskiego. Wrócił właśnie z Irkucka, gdzie na głównym placu stoi pomnik admirała Kołczaka, monarchisty straconego przez bolszewików w 1920 r. Lena Łopatina, 26-letnia doktorantka z Moskwy, uważa powrót monarchii za niemożliwy. – Choć gdyby zrobiono w mediach wielką kampanię i przekonano ludzi, to kto wie, może by i głosowali „za” – dodaje.
Po marcowych wyborach do powrotu na Kreml szykuje się car bez korony Władimir Putin. Ale rok temu w Moskwie monarchiści rosyjscy powołali partię Carska Rosja. 147 delegatów reprezentowało 46 regionów Federacji Rosyjskiej. Uchwalili, że trzeba wprowadzić monarchię, ale demokratycznie. Służba zdrowia i oświata mają być za darmo, państwo rosyjskie powinno wrócić do naturalnych granic. – Młode pokolenie Rosjan, które dziś wychodzi na ulice, ma Romanowów w nosie – kontruje rosjoznawca prof. Andrzej de Lazari. – Oni chcą Europy. Im nie marzy się powrót samodzierżawia, a innej rosyjskiej tradycji monarchicznej nie ma. Młodzi nie chcą samodzierżawcy Putina, czemu mieliby chcieć samodzierżawcy cara?
Rzeczywiście, powrotu caratu nie życzy sobie 66 proc. badanych (dane z 2010 r.), 19 proc. poparłoby ustrój mieszany, 3 proc. Rosjan zdeklarowało się jako monarchiści. Ale mimo wszystko to jednak niemało prawie sto lat po upadku caratu, wymordowaniu rodziny ostatniego Romanowa, Mikołaja II, i rozpierzchnięciu się po świecie pozostałych przy życiu członków domu panującego i rosyjskiej arystokracji.