Lokatorzy państwa Dolittle
Jak wyglądało życie Jana i Antoniny Żabińskich, nowych bohaterów Hollywood
W listopadzie 1943 r. przed drzwiami willi dyrektora warszawskiego ogrodu zoologicznego stanęła Regina Kenigswein. Byli z nią sześcioletni syn Mieczysław i czteroletnia córka Stefania. Kilka tygodni wcześniej – kiedy rozpoczęły się masowe wywózki do Treblinki – cała trójka wraz mężem Samuelem uciekła z getta. Przez pewien czas mieszkali przy ul. Karolkowej, ale kiedy skończyły się im pieniądze, musieli szukać innej kryjówki. Mieczysław zapamiętał, jak ojciec powiedział do matki: „Spróbujmy w zoo”.
Kenigsweinowie znali Żabińskich na długo przed wojną. Ojciec Reginy był wieloletnim dostawcą warzyw i owoców do zoo. Zaprosił nawet dyrektorostwo na wesele córki, kiedy ta wychodziła za mąż za Samuela – znanego w Warszawie pięściarza żydowskiego klubu Makabi. Aby dostać się na drugą stronę Wisły (zoo było, jak i dziś, na Pradze), potrzebowali jednak pomocy. Dorożkę, w której się ukryli, zorganizował 19-letni Zygmunt Piętak. Aby zmylić żandarmów, oblał wóz oraz ubrania wódką i sam udawał pijanego. Na moście Kierbedzia stały dwa niemieckie posterunki, ale jakimś cudem żaden ze strażników nie zajrzał do środka.
Dorożka dojechała pod willę Żabińskich. Otworzyła im żona dyrektora Antonina. W jej wojennych wspomnieniach „Ludzie i zwierzęta” czytamy: „Przed moimi oczami stała Regina, zmieniona nie do poznania. Ale nie tyle wygląd jej, co bijący z oczu smutek wytrącił mnie z równowagi (…). Ogarnęło mnie piekące uczucie wstydu za własną bezsilność i lęk”. Żabińscy o nic nie pytali.
Dzieci trafiły do piwnicy w willi, a Samuel i Regina ukryli się w klatkach dla zwierząt. Kenigsweinowie nie wiedzieli, że nie są pierwszymi uciekinierami z getta, którzy przebywają w zoo. W czasie wojny bezpieczną kryjówkę pod skrzydłami Antoniny i Jana Żabińskich znalazło w sumie kilkuset Żydów i związanych z AK Polaków.