Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Pierwsza rodzina

Losy Wałęsów: historia wzlotów i upadków

Wałęsowie w 1986 r. Od lewej: Bogdan, Danuta z Brygidą, Lech, Przemysław, Sławomir. Na dole: Jarosław, Magdalena, Maria Wiktoria i Anna. Wałęsowie w 1986 r. Od lewej: Bogdan, Danuta z Brygidą, Lech, Przemysław, Sławomir. Na dole: Jarosław, Magdalena, Maria Wiktoria i Anna. Wojtek Łaski/East News / Getty Images
Dramat żony „ojca narodu” opisała sama Danuta Wałęsa, dramat dzieci pisze życie. A Lech Wałęsa, legendarny przywódca Solidarności, były prezydent, w wieku 74 lat jeździ sam po kraju, żeby mobilizować opozycję i bronić się przed pomówieniami o współpracę z SB. Taką ma starość.
Lech i Danuta WałęsowieWojciech Stróżyk/Reporter, Leszek Kotarba/EAST NEWS Lech i Danuta Wałęsowie

W Instytucie Pamięci Narodowej też był właściwie sam. Przyszedł w towarzystwie dwóch borowców i narzeczonego swojej córki Marysi, Patryka, młodego człowieka, o którym niewiele wiadomo poza tym, że próbuje zostać aktorem i że był dwukrotnie skazany za jazdę pod wpływem alkoholu. Wałęsa usiadł w pierwszym rzędzie i czekał na wykład Sławomira Cenckiewicza (awansowanego przez PiS na członka kolegium IPN i szefa Centralnej Biblioteki Wojskowej) „Przewodniczący – Noblista – »Bolek« – Prezydent. Kim jest naprawdę Lech Wałęsa?”. Historyk odwołał spotkanie w związku ze śmiercią syna Wałęsy Przemysława, pouczając przy okazji byłego prezydenta, jak ojciec powinien przeżywać żałobę. Świadom zapewne, że ekspertyzy grafologiczne teczki agenta o pseudonimie Bolek, dostarczonej rok temu do IPN przez wdowę po gen. Czesławie Kiszczaku, potwierdzają: pismo agenta Bolka to pismo Wałęsy. Tak twierdzi Instytut Sehna w Krakowie. Wałęsa cały czas zaprzecza. Po to przyjechał w ostatni piątek do IPN. Nie było u jego boku doradców polityków, historyków, którzy bez emocji mogliby merytorycznie odpowiedzieć na zarzuty.

Wałęsa zabrał głos i trudno mu było ukryć, jak wiele go to kosztuje. W pojedynkę stawił czoła wyraźnie mu nieprzychylnej sali, gdzie co chwila rozlegały się szydercze śmiechy i komentarze. – Ja nikogo tam nie chciałem mieć u boku – mówi Lech Wałęsa. – Zawsze byłem sam i nigdy nie prosiłem o pomoc. Te najważniejsze polityczne gry też prowadziłem sam, i w czasach Solidarności, i prezydentury.

Sam. To potwierdzają wszyscy, którzy z Lechem Wałęsą współpracowali. – Było wokół niego wiele osób, ale te najważniejsze decyzje rzeczywiście podejmował w samotności – mówi senator Sławomir Rybicki (PO), który sekretarzem Lecha Wałęsy został w wieku 21 lat i przez lata był bliskim współpracownikiem szefa Solidarności.

Polityka 5.2017 (3096) z dnia 31.01.2017; Polityka; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Pierwsza rodzina"
Reklama