Pan Lech Morawski jest uważany za sędziego TK m.in. przez p. Dudę, mgr Przyłębską oraz samego siebie. Wiele innych osób jest przeciwnego zdania. Przypomnę okoliczności wyboru p. Morawskiego na sędziego TK. Został powołany w miejsce jednego z tych, których wybrał Sejm VII kadencji, a Sejm obecny uchylił wcześniejsze decyzje. Pan Duda przyjął ślubowanie od p. Morawskiego 3 grudnia 2015 r., zapewne wiedząc, że za parę godzin odbędzie się posiedzenie TK, które może zakwestionować rzeczony wybór.
Tak też stało się, co znaczy, że akt ślubowania p. Morawskiego stał się bezprzedmiotowy, czyli nieprawomocny. Pan Duda powinien zrezygnować z zaprzysiężenia p. Morawskiego także z tego powodu, że przeciwko temu drugiemu toczyło się postępowanie o spowodowanie wypadku drogowego, ale być może stanął na stanowisku, że jakby co, to i tak skorzysta z prawa łaski. Chyba nie będzie musiał, bo prokuratura uznała opinię biegłego uznającą p. Morawskiego za winnego za niepełną i zamówiła nową. Podobno nadeszła, ale na razie jej szczegóły są utajnione.
To sprawa p. Dudy i p. Morawskiego, że pierwszy zdecydował się na zaprzysiężenie kogoś, kto jest podejrzany o spowodowanie wypadku, a drugi – zgodził się na złożenie ślubowania w sytuacji, w której się znalazł. Decydujące jest jednak to, że p. Morawski nie był prawomocnie wybrany, czyli akt jego wyboru w ogóle nie miał miejsca już przed tym, gdy p. Duda go zaprzysięgał.
Osobliwe poglądy Lecha Morawskiego
Niektórzy uważają p. Morawskiego za dublera, tj. osobę bezprawnie zastępującą sędziego legalnie wybranego, ale bezprawnie niezaprzysiężonego. To, że p. Morawski, skądinąd profesor teorii prawa, godzi się na taką rolę, jaką odgrywa, świadczy o tym, że homo philosophicus został w nim zastąpiony przez homo politicus.