Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Wolę dyscyplinę od swobody

Rozmowa z Tomaszem Gudzowatym

Tomasz Gudzowaty (ur. 1971 r.) ukończył prawo na UW. Zaczynał od fotografii przyrodniczej, później był reportaż społeczny, od wielu lat zajmuje się tematyką sportową Tomasz Gudzowaty (ur. 1971 r.) ukończył prawo na UW. Zaczynał od fotografii przyrodniczej, później był reportaż społeczny, od wielu lat zajmuje się tematyką sportową Maja Kaszkur/Yours Gallery
Fotograf opowiada o tym, jak przygotowuje się do pracy, jakich zdjęć nie chce robić i za ile sprzedaje kolekcjonerskie odbitki
- Od kilku lat fotografuję głównie sport w ramach mojego projektu Sport Features - mówi. Zdjęcie z fotoreportażu Mexicos Car Frenzy.Tomasz Gudzowaty/Yours Gallery/materiały prasowe - Od kilku lat fotografuję głównie sport w ramach mojego projektu Sport Features - mówi. Zdjęcie z fotoreportażu Mexicos Car Frenzy.

Piotr Sarzyński: – Osiem nagród na najbardziej prestiżowym światowym konkursie fotografii World Press Photo. Rozumiem początki – był pan młody i nieznany, trzeba się było przebić. Ale teraz po co panu, uznanemu już fotografowi, to ściganie się z innymi?
Tomasz Gudzowaty: – Kiedyś nagrody dla mnie były potwierdzeniem wartości tego, co robię. Dziś są jak pieczątki w paszporcie podróżnika: ślady odbytej drogi. Nie mam potrzeby konfrontacji na polu fotografii i mógłbym bez nich żyć. Ale mam wrażenie, że od paru lat nagrody pełnią zupełnie nową funkcję. W świecie kurczącego się rynku prasy zaczynają być jedynym powodem publikacji zdjęć – jakkolwiek by było – prasowych.

Sukcesy to chyba tym cenniejsze, że osiągnięte dzięki fotografii na pozór mało efektownej, niekiedy wręcz kontemplacyjnej, odległej od bieżących spraw. A przede wszystkim czarno-białej, robionej na tradycyjnej błonie fotograficznej. Jak się pan uchował?
W drugiej połowie lat 90. cyfra była zaledwie techniczną nowinką i jeszcze długo potem jakość zdjęć cyfrowych nie mogła zadowolić nawet większości amatorów. Zmieniło się to dopiero w ostatnich latach, a fotografia analogowa staje się rzeczą kosztowną, a przez to i trudno sprzedawalną. Ale wciąż odkrywam tkwiące w niej możliwości. Od trzech lat fotografuję głównie wielkoformatowym Linhofem. Narzuca on zupełnie inny styl pracy; nie można strzelać, każde zdjęcie jest celebrowane. Cyfra kusi swobodą i brakiem konsekwencji, ale to właśnie ograniczenia i dyscyplina są istotą sztuki. A kolor? Zaczynałem od fotografii kolorowej i przez jakiś czas traktowałem ją równorzędnie.

Polityka 38.2011 (2825) z dnia 14.09.2011; Coś z życia; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Wolę dyscyplinę od swobody"
Reklama