Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Malarz dyrygent

Co zmalował Hans Makart w Wiedniu

„Wenecja składająca hołd Caterinie Cornaro”, 1872/73 r. „Wenecja składająca hołd Caterinie Cornaro”, 1872/73 r. Belvedere Vienna / materiały prasowe
Podziwiając wszechobecne w Wiedniu i niemal teatralne przeładowanie i dekoracyjność, warto pamiętać, że za ów osobliwy gust odpowiada właściwie jeden człowiek – Hans Makart, któremu wdzięczni Austriacy poświęcili właśnie dwie wystawy.
Słynna pracownia Makarta, 1880 r.Wien Museum/materiały prasowe Słynna pracownia Makarta, 1880 r.

Wiedeńczycy noszą w sercach Makarta równie troskliwie jak cesarza Franciszka Józefa czy Franza Josefa Straussa. A może i bardziej, bo nie tylko rozsławiał on miasto, ale i był dla jego mieszkańców wielkim przewodnikiem po splątanych ścieżkach gustu i estetyki. Szybko bogacące się austriackie mieszczaństwo drugiej połowy XIX w. potrzebowało dla swojego materialnego prestiżu odpowiedniej oprawy. I właśnie młody malarz z Salzburga okazał się w tej kwestii mężem opatrznościowym: pokazał, jak lokować pieniądze, by budzić zachwyt i zazdrość innych. Przekonał rodaków, że przeładowanie, ostentacja, nadmiar dekoracji czy umowność stylistyczna są walorami, a nie wadami.

Dziś wystarczy pooglądać wiedeńskie wystawy, zajrzeć do restauracji, popatrzeć na ludzi odwiedzających teatry, by przekonać się, że idee Makarta są ciągle żywe.

Urodził się w 1840 r. w Salzburgu, gdzie w lobby hotelu Bristol do dziś wiszą jego prace. Studia kończył w 1865 r. Można powiedzieć, że ze swym zawodowym debiutem trafił na czasy, gdy powoli kruszały fundamenty europejskiej sztuki. Już wcześniej lekko naruszył je Courbet czy Turner, a w latach 60. do dzieła ostatecznego zburzenia zabrała się mocarna gromadka Francuzów: Renoir, Monet, Manet (już w 1863 r. namalował „Olimpię”), Degas, Pissarro. Praktycznie rówieśnikiem Makarta był Cezanne, zaś tylko o 10 lat młodsi od niego – Gauguin i van Gogh.

Uzdolnionemu Austriakowi dalekie były jednak twórcze rozterki i poszukiwania epoki. Wybrał drogę prowadzącą wówczas dużo prościej do sukcesu i uznania: tzw. malarstwa akademickiego. To tam czekała sława, pieniądze, przychylność możnych i niezliczone zamówienia.

Zgorszeni Dżumą

Pozbawiony talentu Makart i na tej usłanej różami drodze niczego by nie wskórał.

Polityka 41.2011 (2828) z dnia 04.10.2011; Kultura; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Malarz dyrygent"
Reklama