Brak w tym życiu zdarzeń porównywalnych z trzema małżeństwami Sienkiewicza, brawurowym przemytem Traugutta dokonanym przez Orzeszkową czy kontrowersyjnym związkiem Konopnickiej z Pietrkiem, czyli Marią Dulębianką. Ożeniwszy się z kuzynką Oktawią Trembińską, w przeciwieństwie do tych trojga, nawet się nie rozwiódł. Biograf, zwłaszcza współczesny, załamuje ręce nad życiem, które poświęcone literaturze, nic nie chciało od niej przejąć. Wspomnienie o miłym, starszym panu, rozdającym cukierki dzieciom w Nałęczowie, dokończyło dzieła niwelacji realnego życia. Rozpięty na niepoliczonych egzemplarzach tego samego portretu, zawisł Prus w setkach szkolnych klas i zastygł tam, w binoklach i surducie, sympatyczny, staroświecki – Wielki Tato polskiej powieści. Nawet plotkarski Boy skapitulował przyznając, że „Prus nie ma biografii”. Uczyniliśmy więc z pisarza wcielenie najmilszej postaci, jaką spotykamy w jego powieściach – Ignacego Rzeckiego.
Szczęśliwie jedyny pewny sąd o rzeczywistości głosi, że jest inna. Nie należy zatem ufać pozornej poczciwości portretu literackiego. Ignacy Rzecki – subiekt doskonały, safandułowaty stary kawaler, naiwny politykier i nieudolny swat, jest najbardziej zamaskowaną i wielowarstwową postacią stworzoną przez Prusa. Najsamotniejszy z samotnych bohaterów „Lalki” wcale nie stroni od ludzi, obserwuje ich uważnie, słucha i podsłuchuje, zbiera informacje, robi notatki nie tylko w pamiętniku, ale w dziwnym katalogu, w którym zbiera informacje o subiektach i służących. Nawet wszechwiedzący narrator nie wie, skąd pan Ignacy dowiedział się, że Mraczewski był na „Hugonotach” z Matyldą i siedział w ósmym rzędzie.