„Nie. Możesz. Przegapić. Tej. Trasy!!!” – przekonywał w marcu jeden z głównych amerykańskich serwisów poświęconych muzyce metalowej. Odniósł się w ten sposób do informacji, że latem blisko 30-punktowe tournée po USA odbędą wspólnie grupy Slayer, Lamb of God oraz Behemoth. Czyli dwie lokalne legendy ciężkiego grania oraz jedna z importu. Przy czym pochodzenia Behemotha nie sposób byłoby odgadnąć po kalendarium ich koncertów. Tylko w ubiegłym roku zagrali ponad 50 koncertów za granicą: od Litwy po Meksyk, od Luksemburga po RPA. A popyt na ich występy i tak wydaje się daleki od zaspokojenia.
Behemoth jest nie tylko koncertową potęgą, świat słucha go także w domach. Zespół zajął drugie miejsce na liście 10 polskich artystów najczęściej słuchanych poza Polską w serwisie streamingowym Spotify (o pierwszym i trzecim nieco dalej). W zestawieniu pojawiają się jeszcze dwa inne zespoły metalowe: starszy o dekadę Vader oraz młodszy Decapitated. A także progresywna grupa Riverside, wywodząca się niejako ze sceny metalowej. Gdybyśmy poznali kolejną dziesiątkę podsumowania, mogłaby się tam znaleźć Mgła. Od pięciu lat krakowski duet koncertuje za granicą, w ubiegłym roku w blisko 40 miastach. W roku bieżącym zdążyli odwiedzić Islandię, Australię oraz Wielką Brytanię, a po krótkiej wizycie w ojczyźnie wkrótce znów ruszają w świat. Ich ostatni album zachwycił zagraniczne media i to nawet zgoła niemetalowe – na czele z serwisem Pitchfork, który uchodzi za wyrocznię muzyki niezależnej.
Znawcy na całym świecie zachwycili się też nową płytą katowickiej Furii, mimo karkołomnego nie tylko dla nich tytułu. „Właśnie ze względu na takie albumy jak »Księżyc milczy luty« staram się rozwijać jako uważny słuchacz – wyznał jeden z amerykańskich krytyków.