Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

„Ucho prezesa”: Prezes ma szpiega? Za nami jeden z najlepszych odcinków w historii serialu

„Ucho prezesa” „Ucho prezesa” Ucho Prezesa / Youtube
„Operacja Celofan” jest odcinkiem mroczniejszym od dotychczasowych, pełnym napięcia, niemalże thrillerem.

Robert Górski pokazał nam za darmo, w serwisie YouTube, czternaście odcinków swojego serialu. Kolejne dwa będą dostępne już tylko na platformie Showmax. Pierwszy z tych epizodów specjalnych wypada wyjątkowo ciekawie. Choć to inna jakość w tej produkcji. Bo „Ucho…” specjalizowało się w karykaturach polityków partii rządzącej (z jednym odcinkiem z występami liderów opozycji), prezentując nam całą galerię ministrów, prezesów, posłów i senatorów, a także panią premier i pana prezydenta. Ten kolorowy korowód przewijał się przez biuro Prezesa, wpadając raz na dłużej, raz na krócej, najczęściej zdając raport czy też zbierając pochwały/naganę. Ot, taka galeria osobliwości.

Odcinek „Operacja Celofan”, piętnasty (przedostatni) w sezonie, wciąż coś z tego ma, bo tym razem widzimy satyryczne wersje szefa IPN i koordynatora służb specjalnych (świetna parodia Kamińskiego!). Nie na nich się jednak skupiamy, ale na… Mariuszku, Płaszczakiem zwanym, czyli odgrywanym przez Mikołaja Cieślaka Mariuszu Błaszczaku – otóż dwaj goście Prezesa przynoszą na Nowogrodzką pewną teczkę, wedle której zaufany „eunuch”, jak go nazywa sam Prezes, ma być szpiegiem obcych mocarstw.

Thriller i przelana krew?

„Operacja…” jest więc odcinkiem mroczniejszym od dotychczasowych, pełnym napięcia, thrillerem niemalże, gdzie nastawiony przeciw Płaszczakowi Prezes zmierzyć się musi z tymi rewelacjami, spróbować przejrzeć, czy rzeczywiście hodował na swej piersi agenta. Nie obejdzie się bez przelewu krwi…

I tak jak z jednej strony szkoda, że kolejny odcinek nie kontynuował tego, co zobaczyliśmy w finale epizodu czternastego (wejścia prezydenta Artur… Andrzeja Dudy do biura, zresztą po długich, długich oczekiwaniach), tak jednak nie można narzekać, bo „Operacja Celofan” jest naprawdę udana. Górski wspaniale sprawdza się jako Prezes jednocześnie przerażony i wkurzony, a jego rozmowa z Płaszczakiem, już po wyjściu panów od teczek, to jedna z zabawniejszych scen w historii „Ucha…”. Jest oryginalnie, jest zaskakująco, nawiązania do autentycznych wydarzeń ze sceny politycznej są subtelne, trafione, nie dominują, co pozwala fabule należycie wybrzmieć.

Jedynym minusem jest tu fakt, iż rzeczone dwa odcinki specjalne tworzą jedną fabularną całość, „Operacja…” kończy się więc w najciekawszym momencie, tak zwanym cliffhangerem, i na dalsze rozstrzygnięcia trzeba zaczekać.

Warto jednak, bo to bezdyskusyjnie jeden z najlepszych odcinków w historii „Ucha prezesa”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną