Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Film

Bez złudzeń

Recenzja filmu: „Sicario”, reż. Denis Villeneuve

Benicio Del Toro jako demoniczny Alejandro. Benicio Del Toro jako demoniczny Alejandro. Monolith Films / materiały prasowe
Reżyser genialnie dozuje napięcie, prowadząc do rozwiązania rodem z tragedii greckiej.

Kanadyjski reżyser Denis Villeneuve („Pogorzelisko”, „Labirynt”, „Wróg”) jest mistrzem budowania gęstej, paranoicznej atmosfery. Brutalny thriller „Sicario” poświęcił wielokrotnie wałkowanemu przez kino tematowi zwalczania przez amerykańskie służby karteli narkotykowych na granicy z Meksykiem. Tym razem jednak rzecz wygląda inaczej niż w konwencjonalnym filmie sensacyjnym. Równolegle z głównym wątkiem rozpracowywania szefów gangu z Ciudad Juárez toczy się gra o zaufanie do partnerów z grupy nadzorującej policyjną akcję. Emily Blunt jako prostoduszna agentka FBI oddelegowana do jednostki specjalnej nie do końca rozumie sens i swoją rolę w tym zadaniu. Naiwne próby rozwikłania zagadki jej obecności w gronie doświadczonych wyjadaczy granych przez wyluzowanego Josha Brolina i demonicznego Benicio Del Toro przyprawiają o dreszcze, bo przypominają mroczną, głęboko niejednoznaczną relację bohaterów „Milczenia owiec”.

Sicario, reż. Denis Villeneuve, prod. USA, 121 min

Polityka 39.2015 (3028) z dnia 22.09.2015; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Bez złudzeń"
Reklama