Oto zręczny melodramat, niewiele mający wspólnego z gatunkowymi mieszankami, do jakich przyzwyczaił nas Pedro Almodóvar. Wizualnie i tematycznie „Julieta” doskonale wpisuje się w magiczną atmosferę opowiadań noblistki Alice Munro krążących wokół idei tęsknoty, pamięci, utraty i umiejętności przemieniania tego, co zwyczajne, w dzieło sztuki. Wypieszczony, kuszący pięknymi obrazami film jest adaptacją trzech jej opowiadań z tomu „Uciekinierka”: „Szansa”, „Wkrótce” i „Milczenie”, choć na pozór wydaje się prostym, jednowymiarowym opisem relacji matki i córki, które od dekady nie utrzymują ze sobą kontaktu.
Tytułową bohaterkę grają dwie aktorki. Emma Suárez wciela się w dojrzałą Julietę nieśmiało podejmującą próbę zabliźnienia dawnych ran. Dowiedziawszy się, że jej zbuntowana córka mieszka w Szwajcarii, gdzie założyła rodzinę i ma troje dzieci, pisze do niej list w formie spowiedzi zdradzającej dawne tajemnice.
Julieta, reż. Pedro Almodóvar, prod. Hiszpania, 96 min