Kolejny po „Creed: Narodziny legendy” film bokserski, tym razem o autentycznym czempionie Roberto Duránie, zawodowym mistrzu świata kategorii lekkiej, półśredniej, lekkośredniej i średniej. Największą sławą pochodzący z Panamy pięściarz cieszył się w latach 70., gdy pokonywał wielu ambitnych pretendentów do tytułu, łącznie z walczącym w odmiennym stylu czarnoskórym Sugar Rayem Leonardem, mistrzem świata WBC. W „Kamiennych pięściach” także chodzi o ojcowsko-synowską relację z wybitnym trenerem Rayem Arcelem, Amerykaninem żydowskiego pochodzenia, postacią wielce zasłużoną dla sportu, który podczas 50 lat kariery wychował 18 mistrzów świata (gra go, nie wysilając się zbytnio, De Niro). Mimo zewnętrznych podobieństw z „Creed” jest to jednak nieco głębsza historia, obrazująca nie tylko mordercze treningi, załamania oraz wyboistą, okupioną wieloma wyrzeczeniami, drogę na szczyt.
Stary, doświadczony szkoleniowiec uczy młodego, utalentowanego Latynosa techniki, a przede wszystkim obrania i realizowania właściwej strategii. Durán, z pasją i przekonująco zagrany przez Edgara Ramireza, wydaje się typowym macho. Krnąbrnym, wychowanym przez ulicę fajterem. Nie lubi tylko unikania ciosów, udawania, gry, która często przesądza o sukcesie na ringu. Atawistyczną, brutalną walką na wyniszczenie pewny siebie bokser wyraża dumę wojownika, co w zderzeniu z twardymi realiami biznesu sportowego niekoniecznie musi zawsze oznaczać zwycięstwo. Czuje się, że reżyser widowiska Wenezuelczyk Jonathan Jakubowicz (z polsko-żydowskimi korzeniami) wzorował się na „Wściekłym byku”. Różnica umiejętności jego i Martina Scorsese jest jednak ogromna. „Kamiennym pięściom” sporo brakuje, zwłaszcza w warstwie psychologicznej, ale emocjonalnie film wciąga. Przy okazji przemyca też coś ciekawego na temat nierówności klasowych, rasizmu, amerykańsko-panamskiego konfliktu o kanał oraz mówi o tym, jak zmieniał się boks na przestrzeni ostatnich dekad.,
Kamienne pięści, reż. Jonathan Jakubowicz, prod. USA, Panama, 105 min