Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Film

To już jest koniec

Recenzja filmu: „Logan: Wolverine”, reż. James Mangold

Kadr z filmu „Logan: Wolverine” Kadr z filmu „Logan: Wolverine” mat. pr.
Hugh Jackman po raz ostatni wciela się w tym filmie w bohatera, który przyniósł mu sławę i uczynił gwiazdą kina. To pożegnanie emocjonalne, ale bardzo udane, bo aktorzy grający te postaci od ponad dekady świetnie je rozumieją.

Tytułowy Logan, znany też jako superbohater Wolverine, to były członek grupy mutantów zwanej X-Men, pochodzącej z uniwersum Marvela, a więc tego samego co Kapitan Ameryka, Iron Man czy Hulk (Wolverine debiutował właśnie jako wróg zielonego olbrzyma). Choć w filmach się nie spotkali – ze względu na podział praw do postaci między rożne studia. Jego nadzwyczajną zdolnością jest tzw. czynnik regenerujący, który czyni go niemalże nieśmiertelnym – wszelkie obrażenia goją się natychmiastowo.

Logan nie starzeje się też w normalnym tempie. Choć najbardziej charakterystyczną cechą Wolverine’a są wysuwane spomiędzy palców metalowe szpony, będące częścią jego stworzonego z adamantium szkieletu, wszczepionego mu w wyniku tajnego eksperymentu tworzenia z mutantów żywych broni.

Hugh Jackman wciela się w tę postać już po raz dziewiąty – począwszy od filmu „X-Men” z roku 2000, zaliczając gościnne występy w „X-Men: Pierwsza klasa” oraz „X-Men: Apocalypse” – w większości obrazów z tego uniwersum grając jednak pierwsze skrzypce (w „X-Men 2”, „X-Men: Ostatni bastion”, „X-Men Geneza: Wolverine”, „Wolverine” oraz „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie”).

Idąc na seans „Logan: Wolverine”, można jednak o tym wszystkim nie pamiętać, no, może z wyjątkiem faktu posiadania przez bohatera czynnika regeneracyjnego, który zresztą u podstarzałego już bohatera mocno szwankuje. Otóż jest rok 2029, mutanci niemalże zniknęli z powierzchni Ziemi, bo wielu zginęło, od dawna zaś nie rodzą się nowi. Logan jest jednym z ostatnich, a towarzyszy mu Charles Xavier, twórca grupy X-Men, ich mentor i opiekun, niegdyś potężny telepata, obecnie zaś schorowany dziewięćdziesięciolatek, którego „napady” są śmiertelnie groźne dla całego otoczenia.

Reklama