Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Książki

Dobrze opowiedziana historia

Dobrze opowiedziana historia.

Boabdil z dynastii Nasrydów, ostatni sułtan Granady - filozof, melancholik, esteta, humanista. Czy ktoś taki mógł uchronić mauryjskie miasto-legendę od zagłady? Czy pióro mogło się okazać silniejsze od miecza? - zdaje się pytać Antonio Gala w napisanym z imponującym rozmachem „Szkarłatnym manuskrypcie". Książka, powieściowy debiut Gali, została uhonorowana w 1990 roku nagrodą Premio Planeta, przyznawaną za najlepszą prozę hiszpańskojęzyczną, a twórczość siedemdziesięcioletniego hiszpańskiego eseisty, poety i dramaturga próbuje polskim czytelnikom przybliżyć poznańskie wydawnictwo Zysk i S-ka. I jest to próba ze wszech miar udana - „Szkarłatny manuskrypt", stylizowana na autentyk narracja sułtana Boabdila - rzekomo znaleziony w latach trzydziestych ubiegłego wieku na terenie Maroka rękopis - to propozycja zdecydowanie dla tych, którzy cenią pełną dygresji i filozoficznych smaczków niespieszną przyjemność lektury. A także dla tych, którzy od powieści oczekują walorów eskapistycznych. „Szkarłatny manuskrypt" jest bowiem wehikułem czasu, przenoszącym czytelnika w tajemniczy, obfity w intrygi i namiętności świat piętnastowiecznych Maurów. Jest także apologią średniowiecznej Granady - jej multikulturowości, wybitnych osiągnięć naukowych i artystycznych, wszystkiego, co zostało bezpowrotnie zaprzepaszczone w wyniku przejęcia jej przez chrześcijan.

W zgoła baśniowym świecie Alhambry - najznamienitszego pałacu Granady - dzieciństwo i młodość przeżywa Boabdil, przyszły władca. Otoczony barwnymi i oryginalnymi postaciami - żarłocznym wujem Jusufem, garbusem Muleyem czy eunuchem Nasimem - poznaje rozkosze i udręki pierwszej miłości, odkrywa powab literatury, uczy się zachwytu nad otaczającym światem. Ten beztroski czas zostaje jednak brutalnie przerwany przez ambicje matki Boabdila - bezwzględnej, chorej na władzę sułtanowej Aiszy.

Reklama