Niedawna debiutantka udowadnia, że nie była zjawiskiem sezonowym.
Poprzedzona bardzo dobrym singlem („Fastrygi”) druga płyta Meli Koteluk „Migracje” to u nas rzadkie zjawisko. Niedawna debiutantka, która dostała za płytę „Spadochron” dwa Fryderyki i parę innych nagród, udowadnia, że nie była zjawiskiem sezonowym. Co więcej, spycha na bok kwestię dyskutowanych wcześniej podobieństw muzycznych do Kasi Nosowskiej – przy czym pozostaje artystką, która spodoba się tej samej, fenomenalnej w naszych warunkach, publiczności.
Mela Koteluk, Migracje, Warner
Polityka
47.2014
(2985) z dnia 18.11.2014;
Afisz. Premiery;
s. 77
Oryginalny tytuł tekstu: "Wietrzenie na scenie"