Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Dane w daninie

Za prywatność w internecie trzeba płacić

Reklamodawcy mogą sprawdzać, jak ich działania w wirtualu przekładają się na nasze decyzje w realu. Reklamodawcy mogą sprawdzać, jak ich działania w wirtualu przekładają się na nasze decyzje w realu. Mirosław Gryń / Polityka
Jednym z najdroższych dóbr 2015 r. będzie prywatność. W czasach internetu jej zachowanie kosztuje nas coraz więcej wysiłku i zaczynamy płacić za nią gotówką.
Znaczenie relacji z naszych poczynań w sieci zależy właśnie od kontekstu: kto i w jakim celu stąpa po naszych śladach?Mirosław Gryń/Polityka Znaczenie relacji z naszych poczynań w sieci zależy właśnie od kontekstu: kto i w jakim celu stąpa po naszych śladach?

Na 5,99 zł jeden z polskich operatorów komórkowych wycenił ostatnio prywatność swoich klientów. Podczas składania zamówienia na abonament telefoniczny lub internetowy firma ta kusi atrakcyjną ceną, ale na ostatnim etapie procedury zamawiania podbija ją o wspomniane 6 zł (bez grosza). Wyjaśnienie zapisano małym drukiem: promocyjna oferta dotyczy tylko tych osób, które „wyrażą zgodę marketingową”. Aby uniknąć bombardowania esemesami, telefonami i mailami z ofertą operatora oraz wszystkich innych instytucji, z którymi postanowi się on podzielić naszymi danymi, trzeba zapłacić równowartość dobrego espresso.

Niby niewiele. Ale wyobraźmy sobie, że na podobny zabieg decyduje się dostawca telewizji kablowej. A po nim dystrybutorzy prądu, wody i gazu, banki i apteki, sklepy internetowe oraz sieci handlowe, stacje benzynowe (ostatni litr gratis) oraz serwisy napraw (darmowa wymiana oleju). Jeśli za niewinne „tak” każdy z nich zaproponuje nam upust – a tak naprawdę nie doliczy kary za upór – zamiast kilku złotych będziemy mogli zaoszczędzić kilkadziesiąt, a nawet kilkaset złotych miesięcznie. – Dla mniej zamożnych wybór będzie oczywisty – uważa Christine Boland, jedna z najbardziej cenionych przepowiadaczek trendów (trend forecaster). Doradza firmom, m.in. Apple, Marks&Spencer czy Victoria’s Secret. Wygłasza także wykłady. Coraz częściej ich tematem są zakusy na naszą prywatność.

Szpicel w latarce

Obecnie głównym zagrożeniem jest, według Boland, nasze przyzwyczajenie do tego, że w internecie jesteśmy niemal nadzy. Nasze zachowania są jawne lub półjawne. Każdym wyszukiwaniem pozostawiamy po sobie jakąś informację – a najczęściej cały pakiet informacji o nas.

Polityka 1.2015 (2990) z dnia 28.12.2014; Trendy i kariery; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Dane w daninie"
Reklama