Nierówności, czyli gra o wszystko
8 osób ma tyle co biedniejsza połowa ludności. I te nierówności będą rosły
Garść najważniejszych faktów z tegorocznego raportu: ośmiu ludzi na świecie dysponuje majątkiem porównywalnym z zasobami biedniejszej połowy ludzkości. CEO dużej amerykańskiej spółki giełdowej zarabia rocznie tyle, co 10 tys. ludzi zatrudnionych w fabryce tekstyliów w Bangladeszu. W ciągu następnych 20 lat 500 superbogaczy przekaże 2,1 biliona dolarów (dla wyjaśnienia: nasz bilion i anglosaski „trillion” ma dwanaście zer). To więcej niż PKB Indii, gdzie żyje 1,3 mld ludzi. I tak dalej, i tak dalej. Tu link do całego raportu.
Jakie są przyczyny nierówności na świecie?
Problem oczywiście nie jest nowy. Mielimy go przecież już od dobrych kilku lat. Były więc i głośne publikacje ekonomistów Anthony’ego Atkinsona, Thomasa Piketty’ego czy Emmanuela Saeza, pokazujących, że problem nierówności niesamowicie przyspieszył w tzw. epoce neoliberalnej (1970 do dziś). Były też raporty międzynarodowych instytucji finansowych (MFW i Banku Światowego), pokazujące, że tak kolosalne różnice w dystrybucji bogactwa mają negatywny wpływ na gospodarkę. Nowe nie jest już nawet to, że nierówności są jednym z głównych tematów rozpoczynającego się właśnie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.
Przyczyny nierówności mamy już rozpoznane. Wśród nich są: 1. Obserwowane od lat 70. osłabienie pracy względem kapitału. 2. Przyzwolenie rządów i opinii publicznej nawet w krajach najbardziej rozwiniętych na wysokie różnice dochodowe. 3. Spadający poziom opodatkowania bogactwa, zwłaszcza tych na samej górze majątkowej skali.