Dziś najpilniejszą sprawą dla obywateli jest odpieranie zamachu rządu na niezależne sądownictwo. Ale walec PiS posuwa się na wielu drogach i chciałem podsunąć poważne wątpliwości co do rozsądku planów gospodarczych.
Jak wiadomo, Jarosław Kaczyński, jeszcze jako premier, kilkakrotnie postulował budowę w Polsce wielkiego lotniska międzynarodowego. Obecny rząd uznał to zadanie za swój priorytet. Konkretnej decyzji jeszcze nie ma, ale zamierzenia zostały wpisane do Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a więc do programowego manifestu PiS. Ponadto Mateusz Morawiecki wypowiada się o projekcie z wielkim entuzjazmem. Któż nie chce, aby Polska stała się potęgą w lotnictwie pasażerskim? Nawet i 100 miliardów złotych nie żal, pod warunkiem, że rzeczywiście mamy linie lotnicze, które są w stanie przyciągnąć do Polski i obsłużyć 60 czy więcej milionów pasażerów – tak jak to się dzieje przy dużych ośrodkach miejskich i prężnych liniach lotniczych – we Frankfurcie, Monachium, Paryżu czy Londynie.
Wielkie plany gospodarcze, zero namysłu
Nie mam o tym wielkiego pojęcia i nigdy się tym nie zajmowałem, ale z przerażeniem wysłuchałem specjalistów, którzy ostrzegają, że kierunki rozwoju wytyczono – uwaga – zanim powstały badania opłacalności. Ostatnie badania pochodzą sprzed uruchomienia drugiego warszawskiego lotniska – w Modlinie. Czy nie lepiej najpierw policzyć, a potem snuć projekty, a nie odwrotnie?
Piszę o tym, bo uderzył mnie fragment ciekawej książki – „Modzelewski – Werblan. Polska Ludowa”. Autor, Robert Walenciak, rozmawia z tymi dwiema postaciami, które podają niezmiernie interesujące informacje i opinie o minionej epoce.