Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Czule, po macoszemu

Złe i dobre „przyszywane” matki

W Polsce co roku na stałe lub na jakiś czas macochami zostaje około 20 tys. kobiet. W Polsce co roku na stałe lub na jakiś czas macochami zostaje około 20 tys. kobiet. Tatiana Gladskikh / Smarterpix/PantherMedia
Macochy nie mają łatwo. Już samo słowo budzi złe skojarzenia. Zderzają się z niechęcią pasierbów, z niestałością partnerów i pretensjami ich byłych żon. Ale między nimi a „przyszywanymi” dziećmi głębokie uczucia rodzą się częściej, niż myślimy.
Nie uda się stworzyć dobrej patchworkowej rodziny bez dojrzałych, mądrych dorosłych – to oni są kluczem do sukcesu.Duncan Smith/Corbis Nie uda się stworzyć dobrej patchworkowej rodziny bez dojrzałych, mądrych dorosłych – to oni są kluczem do sukcesu.

Najgłośniejsza macocha ostatnich tygodni to Monika Zamachowska, dawniej Richardson. Był ślub, był wywiad, w którym padło parę słów o eksżonie męża, znanego aktora. A potem była reakcja jego dzieci: żeby „ta pani” już dała ich rodzinie spokój. Że nieuczestniczenie w drugim ślubie ojca oraz ignorowanie osoby nowej macochy jest ich świadomym wyborem – skoro jako nowa żona pozwala sobie komentować postępowanie ich mamy. Był też dopisek w liście, który posłały macosze via media: wspólne nazwisko nie czyni z nich rodziny.

Zły start. Ale macocha już od wstępu ma zły piar także za sprawą baśni o Kopciuszku, która krąży po świecie w około 700 wersjach, i nie ma chyba dziecka, które by się z nią nie zetknęło. W baśni macocha to potwór, który faworyzuje biologiczne dzieci, poniża i wykorzystuje pasierbicę. Do języka weszło nawet słowo „macoszy” jako synonim surowości, złego potraktowania.

Ale nawet jeśli jest w baśni jakaś prawda o rzeczywistości sprzed wieków – w tamtym świecie kolejna żona rywalizowała z dziećmi z poprzednich małżeństw o pozycję i wpływy, o prawo do majątku, bo to mężczyzna nadawał kobiecie status, definiował społecznie – to tamtej rzeczywistości już nie ma. Są za to rozwody i ich konsekwencja – patchwork, czyli rodzina rekonstruowana. Są dzieci z poprzednich związków, dzielące życie z nowymi partnerami swoich rodziców, zwykle z ojczymami, oraz ich macochy. Naczęściej – macoszące na dochodne, przez jeden weekend co dwa tygodnie, względnie przez dzień lub trzy dni w każdym tygodniu, przez miesiąc wakacji plus ferie plus weekendy. I tak przez wiele, wiele lat, aż do pełnoletności. Albo na resztę życia – bo nawet weekendowe pełnienie takiej roli wystarczy, żeby mogła zrodzić się ważna więź.

Polityka 21.2014 (2959) z dnia 20.05.2014; Społeczeństwo; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "Czule, po macoszemu"
Reklama