Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Matki z placu Majowego

ARGENTYNA: Matki zaginionych wystawiają rachunek dyktaturze

Nora Morales de Cortinas, jedna z liderek ruchu Matek z Placu Majowego, obok ściany z nazwiskami ludzi zaginionych w latach 1976–83 pod rządami wojskowych. Nora Morales de Cortinas, jedna z liderek ruchu Matek z Placu Majowego, obok ściany z nazwiskami ludzi zaginionych w latach 1976–83 pod rządami wojskowych. Marcos Brindicci/Reuters / Forum
Emerytki z własnym radiem, gazetą oraz radykalnymi poglądami politycznymi. Ich znakiem rozpoznawczym jest charakterystyczne nakrycie głowy. Brzmi znajomo? Pozory mylą. Jesteśmy w Buenos Aires.
Dziewczynka ze zdjęcia zrobionego w dniu jej komunii ponad 10 lat później zostanie porwana jako działaczka związków zawodowych. Jej miesięcznego wówczas syna porywacze oddali sąsiadom.Pierre-Yves Ginet/EK Pictures/Forum Dziewczynka ze zdjęcia zrobionego w dniu jej komunii ponad 10 lat później zostanie porwana jako działaczka związków zawodowych. Jej miesięcznego wówczas syna porywacze oddali sąsiadom.

Tekst ten został wyróżniony w organizowanym przez Amnesty International konkursie Pióro Nadziei 2012.

*

Jeśli demonstracja w Buenos Aires, to tylko na placu Majowym. Przenośnych barierek, które otaczają pałac prezydencki, zwany potocznie Różowym Domem, nie wynosi się nawet na noc. Ale dziś jest gorące czwartkowe popołudnie i nawet sprzedawcy pamiątek nie mają ochoty zaczepiać snujących się po placu turystów. Mimo to niedaleko stojącego pośrodku placu obelisku, symbolu wolności, zaczynają się powoli zbierać ludzie. Na pierwszy rzut oka to demonstranci, ale policjanci z zaparkowanej w pobliżu furgonetki nie wydają się nimi specjalnie zainteresowani. Nie bez powodu – trudno sobie wyobrazić, że grupa starszych kobiet w białych chustach na głowie zaatakuje Różowy Dom.

Zbliża się godz. 15.30 i grupka liczy ok. 40 osób. Atmosfera jest piknikowa – widać, że staruszki się znają. Mija jeszcze pięć minut i demonstrantki rozpoczynają marsz wokół obelisku. Kobiety w białych chustach idą w pierwszym rzędzie, za nimi reszta grupy. Wszyscy spokojnym krokiem robią kilka rund, ze zrozumieniem reagując na wycelowane w nich aparaty fotograficzne teraz już trochę bardziej ożywionych turystów. – Ze względu na upał postanowiłyśmy chodzić trochę krócej – wyjaśnia przez megafon korpulentna kobieta w zasłaniających pół twarzy okularach słonecznych. To Hebe de Bonafini, energiczna szefowa Matek z Placu Majowego. Ta wyrosła w trakcie dyktatury wojskowej lat 70. organizacja jest od niedawna ważnym graczem na scenie politycznej w Argentynie.

Nie ma ciała – nie ma zbrodni

Większość dziarskich staruszek przyszła na plac po raz pierwszy w kwietniu 1977 r.

Polityka 22.2011 (2809) z dnia 24.05.2011; Na własne oczy; s. 116
Oryginalny tytuł tekstu: "Matki z placu Majowego"
Reklama