Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Azjatycki Smoleńsk

Azjatycki Smoleńsk. Stosunki chińsko-malezyjskie po zaginięciu boeinga

Dramat rodzin pasażerów zaginionego samolotu znalazł wyraz w licznych rysunkach opowiadających o emocjach, jakie przeżywają nie tylko dzieci. Dramat rodzin pasażerów zaginionego samolotu znalazł wyraz w licznych rysunkach opowiadających o emocjach, jakie przeżywają nie tylko dzieci. Unimedia Images/Rex Features / EAST NEWS
Wokół zagubionego samolotu mnożą się teorie spiskowe, które niebezpiecznie nakręcają spór Malezji z Chinami, a przy okazji obnażają nieudolność malezyjskiego rządu.
MS/Polityka

W Chinach i w Malezji trwają przygotowania do jednego z najważniejszych transportów w historii obu krajów. 15 kwietnia o 6.30 rano czasu miejscowego na lotnisku w Kuala Lumpur spodziewany jest samolot z parą chińskich siedmiolatków. Przylecą Feng Yi i Fu Wa, samica i samiec pand wielkich. W ogrodzie zoologicznym na przedmieściach malezyjskiej stolicy czeka na nich prawie dwuhektarowy wybieg, wiernie odtwarzający mikroklimat syczuańskiego lasu. W innej części kraju na 10-hektarowej plantacji rośnie bambus, którym będą zajadać się pandy. Para ma spędzić w Malezji dekadę, chyba że doczeka się potomka. Jednak rodzice wrócą do Chin dopiero, gdy pandziątko (od ewentualnego urodzenia własność państwa malezyjskiego) skończy trzy lata.

Akcja jest dokładnie zaplanowana, szczegóły ustalono na szczeblu rządowym. O przekazanie pand poprosił jeszcze w 2012 r. malezyjski premier Najib Tun Razak, zwierzęta mają podkreślić dobre stosunki Malezji i ChRL. Chińscy komuniści nie lubią wychodzić na chwiejnych, co do zasady nie zmieniają zdania, więc wyjazd Feng Yi i Fu Wa nie padł ofiarą antymalezyjskich nastrojów, rosnących w Chinach od zaginięcia na początku marca samolotu Malaysian Airlines lecącego z Kuala Lumpur do Pekinu.

Antymalezyjski festiwal

Na pokładzie zagubionej maszyny było m.in. 153 chińskich pasażerów. Niektórzy z ich krewnych i znajomych wymyślają rządowi malezyjskiemu od „morderców”. Część uznaje, że sami Malezyjczycy doprowadzili do katastrofy i nie chcą się do niej przyznać. Inni podejrzewają, że prawda o przebiegu lotu jest ukrywana i domagają się powrotu zaginionych. Jeszcze inni sugerują, że wojskowe i cywilne władze w Kuala Lumpur są kompletnie nieudolne i dlatego nic nie wiedzą. W połowie marca w Pekinie rozgoryczonym bliskim pozwolono zebrać się pod ambasadą Malezji, by mieli okazję wykrzyczeć swoje żale.

Polityka 15.2014 (2953) z dnia 08.04.2014; Świat; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Azjatycki Smoleńsk"
Reklama