Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Półwysep strachu

Na Krymie rządzi ten, kto trzyma karabin

Wielki Meczet Chan-Dżami, czyli tatarski meczet w Bakczysaraju. Wielki Meczet Chan-Dżami, czyli tatarski meczet w Bakczysaraju. A.Savin / Wikipedia
Na Krymie trwa stan półwojenny. Jest też element destrukcyjny. To Tatarzy krymscy, od roku żyjący w strachu.
Mustafa DżemilewVOA/Wikipedia Mustafa Dżemilew

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”

Głos muezina niesie się przez zabytkową część Bakczysaraju – nieoficjalnej stolicy Tatarów krymskich, symbolu dawnej ich potęgi.

Z meczetu w kompleksie pałacowym chanów krymskich wychodzi kilkanaścioro weselników. Para młoda (piętnaście lat po ślubie cywilnym) postanowiła się pobrać w meczecie. Jadą świętować.

Co się u nas zmieniło przez ten rok? Pojawił się strach. Wcześniej żyliśmy w spokoju, teraz władze spokoju nam nie dają – mówi pan młody, który nie chce podać imienia.

Przed kamerą na Krymie chętnie wypowiadają się tylko Rosjanie – byli obywatele Ukrainy, którzy mówią o radości z powrotu na łono matuszki Rossii. Handlująca pamiątkami obok kompleksu pałacowego w Bakczysaraju kobieta jest szczęśliwa. Cieszy się, że znowu jest formalnie w ojczyźnie, choć nie potrafi podeprzeć tej radości argumentami. Na pewno zmieniła się flaga i waluta. Problemy, jakie były, pozostały. To korupcja, szara strefa turystyki, bieda, fatalna infrastruktura. Albo jest jeszcze gorzej, gdy brakuje wody, prądu, nie przyjeżdżają turyści, a władze nacjonalizują biznes lub przejmują go półlegalnie. Rosjanka tego nie przyznaje, ale sprzedające obok Tatarki kiwają głowami.

My sobie poradzimy zawsze. Natomiast ci, którzy tak chcieli do Rosji, zrozumieją, że Rosja potrafi produkować jedynie strach – mówi Zarina, gdy kamera telewizyjna filmuje krajobrazy skalne nad Bakczysarajem.

Nic nie robimy

Leżąca kilkadziesiąt metrów od pałacu chanów kawiarnia Musafir to miejsce spotkań wpływowych Tatarów krymskich.

Reklama