18 kwietnia 2016
„Nie dla baz NATO w Polsce” – zaalarmowały w weekend media. Jest się czego obawiać?
18 kwietnia 2016
Przy okazji braku baz podkreśla się niechęć do nich naszych głównych sojuszników: USA i Niemiec.
Po konferencji Globsec w Bratysławie największym newsem stała się wiadomość potwierdzona przez NATO w... lutym: stałych baz na wschodniej flance nie będzie. Czy winić za to krótką pamięć dziennikarzy, czy upodobanie polityków do odgrzewanych kotletów to – mniej istotne. Bardziej niepokoi to, że przy okazji braku baz podkreśla się niechęć do nich naszych głównych sojuszników: USA i Niemiec.
„Nie dla baz NATO w Polsce”, „Porażka rządu w kluczowej sprawie. NATO powie nie?”, „Sprytne ruchy zamiast stałych baz NATO w Polsce. USA i Niemcy mówią jednym głosem...”. Kiedy czytam nagłówki relacjonujące konferencję bezpieczeństwa Globsec w Bratysławie, mam wrażenie, że większość mediów przeoczyła lutowe spotkanie ministrów obrony NATO i wydany po nim komunikat, dotyczący stałej wysuniętej obecności wojsk sojuszu w krajach wschodniej flanki.
Oznaczał on bowiem, że NATO nie zbuduje na wschodzie stałych baz, a wojskowe upewnianie czujących rosyjskie zagrożenie krajów członkowskich będzie realizować poprzez rotacyjne, wielonarodowe jednostki ćwiczące na poligonach od Estonii po Bułgarię, ale gotowe do wykorzystania w sytuacji kryzysu lub ataku. To, że w NATO – również w Waszyngtonie i Berlinie, ale także w Paryżu, Londynie, Ottawie i Stambule – nie ma wsparcia dla głównego polskiego postulatu ostatnich dwóch lat, czyli stałych baz na wschodniej flance, było wiadomo już w Newport i od czasu poprzedniego szczytu niewiele się zmieniło, mimo starań budowanej przez Warszawę koalicji 9 państw.
Amerykańscy dowódcy w Europie – generałowie Phil Breedlove i Frederick Hodges – wielokrotnie uprzedzali nas o tym, znając nastawienie administracji Baracka Obamy i polityczny klimat w Europie Zachodniej.
Reklama