Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zachodnia i rosyjska prasa komentuje wydarzenia na Majdanie

Wojciech Radomski / Polityka
UE musi stanowczo zareagować na wydarzenia w Kijowie. Ukrainie grozi rozpad i rosyjska interwencja – twierdzą publicyści niemieckich i brytyjskich gazet.

Reinhard Vesser, publicysta niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, nie ma wątpliwości, że w tych dniach waży się przyszłość Ukrainy. Kraj stanął na krawędzi wojny domowej, przy czym odpowiedzialność za zaostrzenie sytuacji spada na reżim prezydenta Wikotra Janukowycza. Nie ma już znaczenia, pisze Reinhard Vesser, kto rozpoczął obecne starcia. Najważniejsze, by jak najszybciej doprowadzić do wycofania sił bezpieczeństwa i zatrzymać przemoc. Skoro nie są do tego zdolni liderzy opozycji, bo nie kontrolują już protestujących, działać powinni politycy Unii Europejskiej. Muszą dotrzeć do tych wpływowych ludzi z otoczenia Janukowycza, w tym oligarchów, którzy zechcą słuchać unijnych argumentów, choćby z obawy o własne interesy na zachodzie Europy.

Słabość prezydenta Janukowycza dostrzega z kolei historyk Timothy Snyder w „Financial Times”. Janukowycz wcale nie jest popularny na wschodzie kraju i na Krymie – jest tam tylko mniej niepopularny niż w zachodnich regionach. I przede wszystkim pozostaje całkowicie uzależniony od rosyjskich pieniędzy i instrukcji płynących z Rosji. Zdaniem Snydera postępy Janukowycza będą dla Władimira Putina rozczarowujące i – jeśli starcia będą się przedłużać i obóz władzy nie odniesienie przekonującego zwycięstwa – Rosja może bezpośrednio interweniować. Obecny dramat, konkluduje Snyder, prowadzi do bankructwa ukraińskiej suwerenności.

W lepszym nastroju jest Charles Crawford, brytyjski dyplomata i były ambasador m.in. w Polsce. W swoim komentarzu w dzienniku „The Telegraph” przewiduje, że integracja Ukrainy z Unią Europejską jest nieunikniona, choć potrwa dekady. Jednak sama Unia nie jest zainteresowana szybkim przyciąganiem Ukrainy, woli drogę powolnych i stopniowych reform – na taką działalność europejscy liderzy nie szczędzą pieniędzy.

Reklama