Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Strona główna

Moja Syberiada

Syberia ks. Kazimierza Sowy

Na bezdrożach Syberii mikrobus UAZ, zwany tabletką, zwycięża z nowymi terenówkami Na bezdrożach Syberii mikrobus UAZ, zwany tabletką, zwycięża z nowymi terenówkami Alamy / BEW
Na szczęście nikt z mojej bliższej czy dalszej rodziny nie został tam zesłany ani los w żaden inny sposób go tam nie rzucił. Od paru lat staje się jednak Syberia moim celem podróżniczym numer jeden.
Ks. Kazimierz Sowa jest duchownym rzymskokatolickim, dziennikarzem, publicystą, dyrektorem kanału Religia.tvKazimierz Sowa/Materiały prywatne Ks. Kazimierz Sowa jest duchownym rzymskokatolickim, dziennikarzem, publicystą, dyrektorem kanału Religia.tv

Kiedy znajomy zapytał mnie: Co cię na tę Syberię tak ciągnie? – nie umiałem szybko i jednoznacznie odpowiedzieć. Po prostu ostatnio jestem tam co najmniej raz, dwa razy w roku i wciąż odnajduję nowe miejsca, a swoista surowość i czasem zwykła bieda, jakiej wciąż tam się doświadcza, wcale mnie nie zniechęcają.

I pomyśleć, że swoją pierwszą syberyjską podróż odbyłem blisko ćwierć wieku temu, w zasadzie nie ruszając się z krakowskich czytelni i bibliotek. Stało się tak, kiedy profesor od historii Kościoła ks. Jan Kracik namówił mnie na prześledzenie pamiętników i listów zesłańców syberyjskich i napisanie pracy o życiu religijnym Polaków na Syberii w drugiej połowie XIX stulecia. Szybko okazało się, że to lektura nie tylko ciekawa, ale i zaskakująca. Wiele ofiar caratu po zakończeniu zesłania zostawało na Syberii i robiło fantastyczne kariery, szybko awansowało do czołówki największych odkrywców, badaczy, ale także do elity finansowej w tamtej części imperium.

Polacy zostawili trwałe ślady uwiecznione w nazwach geograficznych czy miejscach, jakie badali. Dzięki nim na Syberii zbudowano też na przełomie XIX i XX w. blisko 20 kościołów. Te, które przetrwały materialnie do dziś, zostały przejęte przez Cerkiew prawosławną, jak w Czycie czy Błagowieszczańsku nad Amurem, albo najczęściej zdesakralizowane i zamienione np. w sale koncertowe, jak to się stało z polskim kościołem (tak do dzisiaj nazywanym) w Irkucku. Wszystkie je mogłem zobaczyć na własne oczy, choć w czasie gdy rozmawiałem z naukowcem z Irkucka, niespecjalnie wierzyłem, że mimo konającego komunizmu kiedyś tam dotrę.

Polityka 34.2011 (2821) z dnia 16.08.2011; Półprzewodnik Polityki; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Moja Syberiada"
Reklama