Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wirtuoz cudzych emocji

Jarosław Kaczyński i jego cud tworzenia. Niezadowolonych

Większość głośnych haseł Kaczyńskiego brała się z analizy społecznych lęków, które świetnie wyczuwał. Większość głośnych haseł Kaczyńskiego brała się z analizy społecznych lęków, które świetnie wyczuwał. Mirosław Gryń / Polityka
Od wielu lat Jarosław Kaczyński zbiera głosy niezadowolonych wyborców. Jednak ta obserwacja stanowi dopiero połowę prawdy. Bo równolegle prowadzi drugą, znacznie ciekawszą grę – on sam tych niezadowolonych tworzy. I jest w tym wirtuozem.
Powszechnie uważa się, że Kaczyński zaraża ludzi swoimi obsesjami.Mirosław Gryń/Polityka Powszechnie uważa się, że Kaczyński zaraża ludzi swoimi obsesjami.

W starych, dobrych dla populistów latach 90. Kaczyński nie musiał tego robić. Z powodu recesji i bezrobocia sfrustrowana była większość społeczeństwa, niezadowolonych wystarczało dla wszystkich – i dla prawicy, i dla lewicy. Dziś jest inaczej, liczba niezadowolonych szybko topnieje, tymczasem ambicje i potrzeby Kaczyńskiego stale rosną. Więc niezadowolonych musi tworzyć, musi ich produkować na masową wręcz skalę. Dlatego do umysłów zadowolonych z życia Polaków wprowadza wirus metafizycznego niepokoju. Uczy ich się bać, uczy ich gniewu.

Powszechnie uważa się, że Kaczyński zaraża ludzi swoimi obsesjami. Za tą diagnozą kryje się wątpliwa przesłanka, że Kaczyński jest paranoikiem, miotanym przez własne fobie, a cały jego polityczny fenomen da się sprowadzić do nerwic. Tymczasem z powodów, o których będzie niżej mowa, Kaczyński wydaje się dużo stabilniejszą osobowością. Owszem, jest podejrzliwy, ulega głębokim personalnym uprzedzeniom, jednak tzw. fobie, które poznaje opinia publiczna, stanowią na zimno skonstruowane role. Nie są to osobiste przekonania Kaczyńskiego, ale skierowane do świata komunikaty, których celem jest rozbudzenie w ludziach pożądanego gniewu. Przy czym charakterystyczne jest to, że tkanką tego gniewu nie są emocje samego Kaczyńskiego, bo jak każdy inteligent jest zbyt ekscentryczną postacią, by swoimi emocjami móc zarazić masy. On postępuje odwrotnie, przygląda się społecznej duszy, wychwytuje wrażliwe punkty i potem w nie uderza. Jak każdy zręczny populista swoje tożsamości polityczne buduje nie na własnych emocjach, ale na emocjach cudzych. Ta postawa Kaczyńskiego ma swoją historię, którą warto przypomnieć, bo wyjaśnia przyjętą metodę.

Polityka 36.2011 (2823) z dnia 31.08.2011; Ogląd i pogląd; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Wirtuoz cudzych emocji"
Reklama