Władze w Pjongjangu zagroziły otwarciem ognia na pozycje południowokoreańskie wzdłuż strefy zdemilitaryzowanej (od 1953 r. oddzielającej oba państwa, ciągle w stanie wojny) i atakiem rakietowym na Seul. Powodem akcja propagandowa, polegająca na wysyłaniu na drugą stronę tej najbardziej na świecie ufortyfikowanej linii informacji o wydarzeniach w północnej Afryce i upadających tyranach, kiedy lud bierze sprawy w swoje ręce. Takie wiadomości są niedostępne w KRLD, gdzie państwowe media o tym milczą, a dostęp do Internetu ma garstka najbardziej zaprzysiężonych funkcjonariuszy, reszta szczęściarzy korzysta z Intranetu, odciętego od światowej sieci.
Ostrość reakcji Północnej Korei wskazuje, że na władzach w Pjongjangu arabska rewolta robi wielkie wrażenie. A w dodatku nadciąga kolejna fala głodu: wobec bardzo lichych tegorocznych zbiorów władze zwróciły się do agend ONZ o wielką pomoc żywnościową.