Poważnie iskrzy między Pakistanem a Stanami Zjednoczonymi. Admirał Mike Mullen, do niedawna najważniejszy amerykański oficer, stwierdził otwarcie w Senacie, że Pakistan wspiera afgańskich powstańców. Także tych, którzy w połowie września ostrzelali ambasadę USA w Kabulu. Podczas ataku napastnicy dzwonili do szefów w Pakistanie, o których Mullen mówi, że są ramieniem pakistańskiego wywiadu wojskowego. Admirał pozwolił sobie na chwilę szczerości na kilka dni przed rozpoczęciem swojej emerytury, mówiąc to, co już od dawna wiadomo. Rząd Baracka Obamy nie potrafił skłonić Islamabadu, by rozprawił się z ukrywającymi się na jego terenie talibami, na nic zdają się tu miliardy dolarów pomocy gospodarczej. W Pakistanie zadekowało się niemal całe kierownictwo talibów i Al-Kaidy. Na dodatek właśnie załamały się rokowania między talibami a rządem w Kabulu, a przecież to Pakistan miał urabiać talibów, by zechcieli usiąść przy stole.