Archiwum Polityki

Uratowane na śmierć

Trwająca cztery dni akcja ratowania 52 koni uwięzionych w zamarzniętym rozlewisku Warty pod Słońskiem (Lubuskie) zakończyła się powodzeniem. Wszystkie zwierzęta zostały uratowane. Teraz większość z nich może już trafić do rzeźni, bo takie było od początku ich przeznaczenie.

Właściciele ratowanych koni twierdzą, że niepotrzebnie robi się wokół tej sprawy tyle szumu. W efekcie cała Polska teraz uważa, że rolnicy są źli, bo gnębią i katują zwierzęta, które wszyscy inni kochają. – A przecież tu ludzie zawsze hodowali konie na mięso – mówi Józef Osowski z Przyborowa pod Słońskiem – i nikomu nigdy to nie przeszkadzało.

Osowski dodaje, że opowieści weterynarzy o skrajnym wyczerpaniu zwierząt to kłamstwo. Konie uciekły z pastwiska, przyszedł mróz i już nic nie można było zrobić.

To bzdura. Zostawienie tych zwierząt w takich warunkach jest zwyczajnym znęcaniem się nad nimi, żeby nie użyć gorszych słów – odpowiada powiatowy lekarz weterynarii Zbigniew Matuszkiewicz.

Hodowcy i handlarze

Największy hodowca w gminie Słońsk ma stado liczące sto kilkadziesiąt zwierząt, mniejsi po kilkanaście sztuk.

To hodowla bardzo opłacalna, bo praktycznie nie wymaga żadnych inwestycji – mówi Zbigniew Matuszkiewicz. – Konie przez większość miesięcy w roku żyją dziko na łąkach. Tam same się żywią, zapładniają, klacze źrebią się bez pomocy człowieka, jesienią można już źrebaki sprzedawać.

Konie mogą spędzić na powietrzu nawet całą zimę, przemieszczając się z łąki na łąkę w poszukiwaniu pędów trzciny czy traw do wyżywienia. Wystarczy, że mają wiatę, gdzie mogą się schronić i paśniki, do których w razie potrzeby podrzuca się siano. Ale lekkie zimy w ostatnich latach rozleniwiły właścicieli koni. Wystarczyło kilka mroźnych dni, rozlewiska zamarzły i lód odciął dwóm stadom drogę odwrotu. Większe, liczące 35 koni, należało do czterech rolników. Mniejsze, 17 koni, w całości do Bogdana Kryczki.

Póki było to możliwe, woziłem im siano łódką, dopiero kiedy już nie mogłem się do nich dostać, poprosiłem wójta o pomoc – mówi Kryczka.

Polityka 2.2003 (2383) z dnia 11.01.2003; Społeczeństwo; s. 88
Reklama