Archiwum Polityki

Lód idzie

Ciepły grudzień, ciepły styczeń, na trasach narciarskich trawa i kamienie. Czy to kaprys pogody, czy trwałe zjawisko? Media ogłosiły już ocieplenie klimatu, nazywając je klęską gorszą od wojen. Naukowcy spodziewają się jednak rychłego ochłodzenia.

CO2 – ten odwieczny składnik atmosfery jest gazem życia – z niego zbudowane są nasze ciała i wszystko, co żyje. Przemysł do naturalnej emisji CO2 z powierzchni lądów i oceanów dodaje 3,6 proc., a do tzw. efektu cieplarnianego przyczynia się zaledwie w ułamku procenta. Najnowsze zestawienie 90 tys. bezpośrednich pomiarów stężenia dwutlenku węgla w atmosferze, prowadzonych i publikowanych w czasopismach naukowych od 1812 r. w Europie, Ameryce i Azji, pokazuje, że wbrew temu, co przez ostatnie 20 lat mówili glacjolodzy (na podstawie pomiarów pośrednich), jego obecny poziom (0,038 proc.) nie jest wyższy niż w pierwszej połowie XX i w XIX w. W 1943 r. sięgał on 0,047 proc., w 1820 r. – 0,044 proc. a w 1858 r. 0,042 proc.

Inne pomiary pośrednie, oparte na badaniu gęstości aparatów szparkowych liści zachowanych w torfie, wskazują, że w czasie wielkiego ocieplenia klimatu około 9 tys. lat temu stężenie CO2 w atmosferze sięgające prawie 0,045 proc. zależało od temperatury powietrza i oceanu. Dwutlenek węgla gorzej rozpuszcza się w wyższej temperaturze, a więc im cieplejsze są oceany, tym więcej CO2 „wydychają” one do atmosfery, w której tego gazu jest ponad 50 razy mniej niż w morskiej wodzie. Przez całe setki tysięcy lat zawsze najpierw ogrzewał się klimat, a dopiero potem wzrastało stężenie CO2 w powietrzu. Tak jest teraz i tak było w ciągu ubiegłych dwustu lat. W tym czasie zmiany temperatury w pięciu rejonach Antarktydy (charakterystyczne dla całej półkuli południowej) sięgały około 0,6° C, a w końcu lat 90. były niższe niż około roku 1954, 1900 i 1870.

Czy klimatem naprawdę rządzi człowiek, czy raczej Słońce? Po latach przypisywania ludzkości przemożnego wpływu na klimat, trudno może niektórym w to uwierzyć, ale ostatnio opublikowano wiele prac, które jednoznacznie wskazują na ścisłą zależność globalnej temperatury i zachmurzenia od aktywności Słońca – od ilości dopływającej zeń energii, od liczby plam słonecznych, a zwłaszcza od wahań magnetyzmu i wiatru słonecznego, które mają wpływ na wielkość strumienia promieniowania kosmicznego docierającego do Ziemi z głębi Wszechświata.

Polityka 4.2007 (2589) z dnia 27.01.2007; Temat tygodnia; s. 25
Reklama