W styczniu br. resort zdrowia wycofał się z finansowania szczepień przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B u pacjentów przed planowanymi operacjami. Wedle konsultanta krajowego ds. chorób zakaźnych prof. Andrzeja Gładysza to nie szczepienie powinno chronić chorych przed zakażeniem, lecz dyscyplina sanitarna. Prawidłowa sterylizacja i dezynfekcja likwidują zarazki na tyle skutecznie, że utrzymanie czystości w szpitalach jest najlepszym sposobem na zminimalizowanie ryzyka zachorowań – twierdzą eksperci ministerstwa.
Problem jednak w tym, że zadłużone szpitale coraz rzadziej mogą sobie pozwolić na przestrzeganie reżimu sanitarnego. Państwowa Inspekcja Pracy i sanepid od dawna krytycznie oceniają poziom szpitalnej higieny. Coraz częściej się zdarza, że szpitale zagrożone widmem bankructwa oszczędzają na zakupach materiałów jednorazowego użytku, środków czystości i preparatów dezynfekcyjnych. Co gorsza, ze względów fiskalnych preparaty te zaliczono w Polsce w ubiegłym roku do produktów gospodarstwa domowego.
Nakazuję rozcieńczać
Nowa kwalifikacja wprowadzona przez prezesa GUS umożliwiła podniesienie podatku VAT dla tych wyrobów z 7 do 22 proc., na czym zyskał budżet państwa, lecz straciła ochrona zdrowia. Nagła zmiana podatku w połowie roku spowodowała spore zamieszanie w rozliczeniach między dostawcami preparatów dezynfekcyjnych a szpitalami, które zaczęły zrywać umowy, gdyż nie stać ich było na dodatkowe koszty.
– Nie mam teraz wyjścia – wyznaje jeden z dyrektorów dużego szpitala, który rocznie na środki do odkażania wydaje ponad 200 tys. zł. – Albo nakazuję pracownikom, żeby bardziej rozcieńczali te preparaty, albo ograniczam zakupy.