Archiwum Polityki

Czynszowy oscylator

Kto by pomyślał, że zarobić można nawet na tym, iż ludzie zalegają miastu z zapłatą czynszów za mieszkania komunalne? A zarobiły pracownice Rejonu Obsługi Mieszkańców nr 4 w Gdańsku Przeróbce.

Gdańskie Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, zawiadujące ROM, toną w długach. Podobnie jest w całym kraju. Włodarze miast zwykle tłumaczą ten stan biedą i niesolidnością lokatorów. W Gdańsku pod koniec 2001 r. ujawniono, że zaległości czynszowe sięgają 56 mln zł. Teraz prawdziwość tych danych stanęła pod znakiem zapytania. Okazało się, że spora grupa lokatorów opłacała czynsz, jak Pan Bóg przykazał, a przynajmniej ma na to stosowne pieczątki w książeczkach wpłat. Jednak pieniądze nie trafiały na konto ROM 4.

– Zaskoczyło mnie to tak bardzo, że nie znajduję słów – mówi Ewa Sienkiewicz, wiceprezydent Gdańska, odpowiedzialna za sprawy mieszkaniowe. – Chęć zdobycia pieniędzy zabija zdrowy rozsądek.

Oto metoda działania urzędniczek z ROM 4. Zmarła pani Kowalska. Jej konto powinno zostać zamknięte. Jednakże oznakowane teraz jako „Zgon” żyło własnym życiem – urzędniczki gromadziły na nim fikcyjne długi. Pani Malinowska zapłaciła 100 zł czynszu, otrzymała stempel w książeczce, ale gotówka trafiła do kieszeni pań z ROM. O zagarniętą kwotę powiększały one dług „Zgonu”. – Salda się zgadzały – przedstawia istotę operacji Wiesław Słomiński, likwidator PGM, któremu podlega ROM 4. – Trudno uchwycić takie machinacje bez dogłębnej kontroli.

Dogłębnych kontroli w gdańskich ROM nie było od lat 10, czyli od momentu przekształcenia państwowych PGM w zakłady budżetowe miasta. Wtedy to bowiem jacyś mędrcy wpadli na pomysł, by polikwidować w PGM komórki kontroli wewnętrznej, takie same, jakie nadal utrzymują spółdzielnie mieszkaniowe. Uznano, że wystarczy jeśli PGM i ROM prześwietlą co jakiś czas kontrolerzy z magistratu.

Polityka 15.2002 (2345) z dnia 13.04.2002; Społeczeństwo; s. 88
Reklama